W Warszawie odbyła się premiera filmu o Grzegorzu Przemyku

W Warszawie odbyła się premiera filmu o Grzegorzu Przemyku. Film w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego „Żeby nie było śladów” inspirowany jest reportażem Cezarego Łazarewicza „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka”. Ukazuje kulisy śmiertelnego pobicia przez funkcjonariuszy milicji warszawskiego licealisty w maju 1983 roku oraz matactwa komunistycznego aparatu władzy, który chce za wszelką cenę i w majestacie prawa uchronić winnych śmierci Grzegorza Przemyka od jakichkolwiek konsekwencji. W rolę Grzegorza Przemyka wcielił się Mateusz Górski, który mówi, że film – ukazując grozę systemu komunistycznego – jest niezwykle aktualny.

„Uważam, że ten film jest szczególnie ważny dzisiaj, ponieważ dotyczy manipulacji, kłamstwa, władzy”. Aktor dodaje, że historia Grzegorza zainspirowała go do tego, by skupić się na tym, co – jako młody człowiek – powinien wiedzieć na temat siebie samego jako obywatela. Jego determinacja i ta wiedza była niezwykle inspirująca, skończyła się tragicznie, ale któż mógł to wtedy przewidzieć” – mówi Mateusz Górski.

W rolę matki Grzegorza Przemyka, opozycjonistki i poetki Barbary Sadowskiej, wcieliła się Sandra Korzeniak.

Aktorka mówi, że ten film ukazuje różne płaszczyzny dramatu. „Jest to tragedia matki, ale można również to czytać jako coś, co jest cały czas, los jakiejś jednostki, która zawsze będzie przegrywać z systemem, prawdy, która przegrywa, kłamstwa, które się dzieje”. Sandra Korzeniak dodaje, że film jest także niezwykle aktualny, ponieważ „takie zdarzenia odbywają się obecnie się na świecie”. Z kolei Tomasz Ziętek wcielił się w postać przyjaciela Grzegorza Przemyka, który był świadkiem jego pobicia na komisariacie, a który mimo represji stara się przekazać prawdę o tamtej tragedii. Aktor podkreśla, że ta tragiczna historia pokazana w filmie uświadamia, że nie tylko Grzegorz Przemyk był ofiarą brutalności totalitarnego sytemu. „Mamy rodzinę, która jest ofiarą tego systemu, i ten dramat prześladowanej i gnębionej rodziny to była też rzecz, która bardzo mną wstrząsnęła i uświadomiła to, że Grzegorz Przemyk nie był jedyną ofiarą tej całej sprawy, że życie tylu osób zostało stracone za sprawą tamtej tragedii”. Komunistyczne służby, którymi dowodził wówczas Czesław Kiszczak, doprowadziły do uwolnienia od zarzutów milicjantów, którzy pobili Przemyka, zaś odpowiedzialnością za jego śmierć obarczyły sanitariusza i lekarkę, których skazano na kary więzienia. Po 1989 roku wyroki te uchylono i wznowiono proces. Mimo prób skazania winnych w czasie kilku procesów nikt z odpowiedzialnych za śmiertelne pobicie Grzegorza Przemyka nie poniósł odpowiedzialności karnej. Film trafi do kin 24 września.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/ #Banach/w hm/ MG

facebook
by e-smart.pl