W pogoni za pasją

Z psychologiem MICHAŁEM BORKOWSKIM rozmawia Joanna Sztaudynger

 

Pasja jest dziś popularnym zjawiskiem. Warto ją mieć, pokazywać światu, poświęcać dla niej czas i pieniądze. Jeśli jej nie masz, jesteś nudziarzem. Ty masz pasję?
Tak, kilka lat temu odkryłem, że lubię pisać, wydałem dwie książki, tworzę bloga i kanał na YT. To daje mi radość i poczucie spełnienia.

Brzmi dobrze i interesująco. Bo w przypadku pasji tak ma być.
I to jest pułapka. Pasja stała się nową tyranią. Mówcy motywacyjni często przekonują, że żeby życie miało sens, trzeba mieć pasję. Ludzie często szukają jej gorączkowo, zaniedbując to, co jest tu i teraz, tracąc z oczu najbliższych. Niepokoją mnie idole, którzy proponują wizję siebie, która jest nie do osiągnięcia w realnym święcie. Wysportowane ciało, oryginalne ubranie, przebojowość, wysokie wymagania wobec partnera… Nierealizowanie tego rodzi frustrację. Nawet rozwój duchowy może być pułapką. Ja na miejscu księży, gdybym widział, że facet angażuje się w życie Kościoła i zawsze jest chętny do pomocy, a nie ma przy nim żony, wysłałbym go do domu.

Jeśli jednak w rodzinie mamy nierozwiązane konflikty, to pasja może być ucieczką. I to zarówno dla strony, która się w nią angażuje, jak i dla partnera.
Dokładnie. Gdy miałem w swoim życiu trudny okres, to słyszałem od żony: „Idź pobiegaj, wszystkim nam będzie łatwiej”. To nie są miłe słowa. Oznaczają, że generuję takie napięcie w domu, że lepiej, żebym wyszedł. 

A może nadużywamy słowa pasja i warto by wrócić do przyjemności lub hobby?
Na pewno warto wysadzić w powietrze etos pasji, który jest fałszywy i rozdmuchany. Moja żona od kilku tygodni przygotowuje przetwory, jest tym absolutnie pochłonięta, robi to dlatego, że lubi obserwować naszą radość, gdy zimą otwieramy te różne specjały. Ta sytuacja przypomina mi o niemodnym słowie, jakim jest powołanie. To droga, którą wybrałem, w zgodzie ze swoim sercem. Idę nią, każdego dnia wypełniając mniejsze i większe obowiązki.

I to jest dobry trop do odkrycia, że radość mogą nam dawać nie tylko egzotyczne podróże czy sporty ekstremalne.
Jeśli skupiamy się na chwili, robimy coś z zaangażowaniem i to nam dobrze wychodzi, daje zadowolenie, ładuje akumulatory, to zyskujemy coś bardzo cennego. W różnych kulturach powtarzana jest legenda o tym, że człowiek wyrusza w podróż po to, by ostatecznie odnaleźć szczęście tam, gdzie był na początku. Prawdziwe szczęście jest tu i teraz, a ta wyolbrzymiona i nadmuchana pasja każe nam szukać jej gdzieś w świecie. Pasją ojca może być gra w karty z dziećmi czy wyjście z rodziną do restauracji. Rodzinę można po prostu tworzyć z pasją.

Obserwuję, że moda na pasję jest też związana z brakiem zgody na zwyczajność. Codzienność wydaje się szara w porównaniu z tym, co obserwujemy w sieci.
To zasługa mediów społecznościowych, w których kreuje się idealny wizerunek. Poza tym zapominamy, że żyjemy w luksusie, jesteśmy szczęściarzami, którzy mają wodę w kranie. Dzisiejsi czterdziestolatkowie, tacy jak ja, to pokolenie, które w dzieciństwie doświadczyło wielu braków. Gdy wchodzę do sklepu z narzędziami cieszę się jak dziecko, bo pamiętam, że mój ojciec miał tylko jeden komplet płaskich kluczy. Gdy w sklepie pojawiły się rowery, to należało natychmiast reagować. Nieważny był rozmiar, kolor czy liczba przerzutek. Dzisiejszy szał, by mieć więcej i lepiej może więc być próbą załatania tych braków z dzieciństwa. Zachłysnęliśmy się tym, że możemy uprawiać każdy sport, jaki tylko sobie wymarzymy. Niezależnie od wieku wszystko jest dla nas dostępne.

Szczególnie pasje sportowe pokazują, że podejmowanie ich jest swego rodzaju walką z upływającym czasem, niezgodą na zmieniające się ciało.
W całe nasze życie wpisane jest doświadczenie straty, zaczynając od momentu narodzin, gdy opuszczamy bezpieczne miejsce w łonie matki. Przechodzenie na każdy kolejny etap rozwoju wymaga pożegnania się z czymś, co było wcześniej. Koło czterdziestki tracimy witalność i sprawność znaną z młodości. Sztuka polega na tym, by umieć przejść przez życie w zgodzie z tym prądem – nie jak zdechła ryba, ale równocześnie nie walcząc z tym, co jest wpisane w naturę człowieka.

 

Michał Borkowski jest psychologiem, twórcą bloga bycojcem.pl, autorem książek Jesteś zwycięzcą, Cała naprzód, Alfabet mamy i taty.

 

facebook
by e-smart.pl