Szef „Gazety Lubuskiej” o procesie jej dziennikarzy oskarżonych za opisanie afery w gorzowskim WORD

„Gazeta Lubuska” – Zielona Góra – sąd – afera w WORD – rozprawa W Sądzie Rejonowym w Zielonej Górze odbyła się rozprawa, w której na ławie oskarżonych zasiedli dziennikarze „Gazety Lubuskiej”. Redaktor naczelny dziennika napisał na swoim profilu na Twitterze, żeRobert Bagiński, Marcin Kędryna i on sam są sądzeni za to, jak opisali aferę wWojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Gorzowie Wielkopolskim. Szef „Gazety Lubuskiej” Janusz Życzkowski przypomniał, że chodzi o tak zwaną sprawę pracy za seks i za legitymację partyjną Platformy Obywatelskiej. W związku z publikacjami dziennikarzy pozwała marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak. „Pani marszałek uważa, że naszymi publikacjami uraziliśmy jej > – tak to zostało ujęte w akcie oskarżenia – że zniesławiliśmy ją, i że działaliśmy z premedytacją i w zorganizowany sposób, żeby urazić ją czy obniżyć zaufanie opinii publicznej do niej jako do samorządowca, do polityka z województwa lubuskiego” – powiedział redaktor. Janusz Życzkowski nazwał sytuację niezrozumiałą. Podkreślił, że „Gazeta Lubuska” dała głosdomniemanej ofierze nadużyć, która nigdzie indziej nie znalazła pomocy. Dziennikarz powiedział, że pani Magdalena Szypiórkowska, opisała, jak dostała pracę w WORDzie – jak kazano jej wstąpić do Platformy Obywatelskiej, jak – by przedłużyć umowę – miała świadczyć jakieś usługi seksualne dla swojego przełożonego. „Kiedy się nie zgodziła, straciła pracę. Poinformowała o tym partyjnych przełożonych dyrektora WORD. Jednak nie nadano formalnego biegu temu pismu, które z imienia i nazwiska podpisała” – powiedział Janusz Życzkowski. „Opisaliśmy sprawę uczciwie” – podkreślił szef „Gazety Lubuskiej”. Redaktor naczelny dodał, że dziennikarze „Gazety Lubuskiej” wykazali, że jest problem z nadzorem nad WORD-em. „Wykazaliśmy, że polityczna odpowiedzialność spada na koalicję rządzącą województwem lubuskim, [czyli] koalicję Platformy Obywatelskiej, PSL-u, Lewicy i bezpartyjnych” – powiedział dziennikarz. Dodał, że marszałek województwa jako osoba, na której spoczywa odpowiedzialność – także ta wizerunkowa, także ta polityczna – nie może się obrażać na media za to, że te opisały sprawę i to wykazały, tylko powinna się z tym zmierzyć. Janusz Życzkowski podkreślił, że dziennikarze „Gazety Lubuskiej” wierzą, że w procesie zapadnie sprawiedliwy wyrok. Dziennik w czerwcu i lipcu ubiegłego roku opublikował cykl artykułów na temat doniesień o mobbingu i molestowaniu wgorzowskim WORDzie. O takich przypadkach poinformowały redakcję osoby, które miały ich doświadczyć – one same lub ich bliscy. Teksty dziennikarzy „Gazety Lubuskiej” ujawniały także bierność polityków rządzących w województwie, w tym Urzędu Marszałkowskiego – instytucji nadzorującej WORD – oraz posłów, którzy mając wiedzę o możliwym przestępstwie, nie podjęli zdecydowanych działań.W odpowiedzi zarząd województwa lubuskiego w piśmie swojego rzecznika zaapelował do redaktora naczelnego „Gazety Lubuskiej” o „weryfikację zespołu” redakcji i wyraził oczekiwanie zerwania współpracy z dziennikarzem, który opisywał nieprawidłowościw gorzowskim WORD. Marszałek Elżbieta Polak wniosła przeciwko dziennikarzom „Gazety Lubuskiej” prywatny akt oskarżenia. Marcina Kędryna przekazał, że sprawa jest utajniona z mocy prawa. Następna rozprawa ma się odbyć 30 marca. IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/gazetalubuska.pl & TT.JanuszŻyczkowski/d jl/i wz/w dyd

facebook
by e-smart.pl