Rodzina - szczerze polecam!

Joanna Blumczyńska

 

Covid Covidem ,ale chyba każdy zauważył podczas lockdownu, jak ważne są więzi międzyludzkie.  Kiedy wszystkie zawodowe aktywności zatrzymują się choć na chwilę, świat nagle nabiera innych barw i wkrada się… tęsknota za drugim człowiekiem. Nikt nie jest samotną wyspą i czasem, by to odkryć trzeba po prostu… zamknąć się w domu.

Rodzina jest najbardziej podstawowym, naturalnym miejscem każdego człowieka. Czy jednak niektórym z nas ta „ zwyczajna zwyczajność” nie wydaje się  zbyt nudna? A może nieznana? Życie w rodzinie, zabieganie, zmęczenie ma jednak swoje uroki. Bo bardziej odczuwalne i głębiej przeżywane są kolejne chwile, te mniej spektakularne: codzienne dziękuję, proszę i przepraszam, wspólne posiłki, letnie wakacje, spacery i wycieczki, zapach wigilijnych potraw, pierwszy ząbek, ocena w szkole, matura, łzy pożegnania…

rodzina

Rodzina, by była trwała, wymaga jednak wysiłku. Konkretnej pracy, którą trzeba wykonać, czasem rezygnując ze swoich planów. Tych zawodowych również. Choć to jest często niezrozumiałe dla tych, którzy chcieliby narzucić jeden model: kobiety w pracy zawodowej i dzieci u opiekunek lub w żłobkach. Czy dziś naprawdę trzeba jednak pędzić? Pędzić, żeby..? Żeby zapomnieć? O czym? O tęsknocie za rodziną?  A może ten pędzący pozór życia, ukształtowany przez współczesną kulturę samotności, okrada dziś młodych ludzi z poczucia prawdziwie pełnego życia? Bo kiedy człowiek osiąga najbardziej swą pełnię? Czy nie wówczas właśnie, kiedy po pewnym etapie życia ukierunkowanego na własne potrzeby, w końcu dostrzega pragnienia innych i bezinteresownie zaczyna „służyć”? Prawdziwa miłość jest bezinteresowna. Odkrycie tej perspektywy może zaskoczyć wielu. Także tych, którzy żyją w rodzinach.

Rodzina jest idealnym miejscem leczącym z pragmatyzmu. A to dziś dość promowana postawa: robić to, co będzie mi się opłacało. Niestety, nie w rodzinie. Czy opłaca mi się zastąpić żonę podczas nocnego czuwania przy dziecku, przecież będę niewyspany? A może opłaca się po raz kolejny „marnować czas” na wspólną rodzinną planszówkę zamiast odpisać na zaległe maile? Znowu ja mam wypakować zmywarkę..? Znowu, znowu, znowu… Szczęścia w rodzinie nie da się zbudować na pragmatyzmie. Prędzej czy później tak zbudowany system domowy będzie musiał poważnie się zachwiać. Tylko miłość może go uratować. Dawanie czegoś z siebie dla wspólnoty, bez oczekiwania zapłaty. To proste i jednocześnie… bardzo trudne. A gdzie samorealizacja? W rodzinie również w kategoriach „my”, a nie wyłącznie „ja”.

Rodzina jest też idealnym miejscem, by przestać udawać, ale być po prostu tym, kim się jest: mężem, żoną, ojcem, matką, dzieckiem. Te zadania pełnione od wieków prawdziwie ubogacały całe społeczeństwa i dawały nadzieję, poczucie bezpieczeństwa, szczęście. Nic się nie zmieniło dzisiaj. Może tylko podejście niektórych, którzy zaczęli wierzyć, że można zastąpić czymkolwiek tę sprawdzoną receptę na szczęście.

Rodzina jest wpisana w nasze ludzkie powołanie, a jej wartość jest bezcenna i dla każdego z nas z osobna, i dla całego społeczeństwa. Od jej kondycji, istnienia zależy przyszłość kolejnych pokoleń. Szczerze, więc polecam!

Autorka jest z wykształcenia farmaceutką, a także absolwentką Podyplomowego Studium Rodziny w Poznaniu. Współinicjatorką i jedną z koordynatorek akcji Twoje Dziecko – Wielka Sprawa. Ma pięcioro dzieci.

 

Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com

facebook
by e-smart.pl