Ojcostwo – czy mężczyźni mają z nim problem?

prof. Michał A. Michalski




W ostatnich latach ojcostwo stało się tematem, o którym mówi się, pisze i dyskutuje coraz więcej. Powodem tego nie jest jednak pojawienie się mody na ojcostwo, a fakt, że coraz więcej osób zajmujących się tą tematyką stwierdza, że jednym z najpoważniejszych kryzysów naszych czasów jest kryzys męskości. A przecież ojcostwo jest ściśle z nim powiązane.

Wymownym symbolem tego zjawiska może być chociażby tytuł książki Gdzie ci mężczyźni? autorstwa jednego z najbardziej znanych psychologów ostatnich lat – Philipa G. Zimbardo (współautorką książki jest Nikita S. Coulombe). Ta wydana kilka lat temu publikacja opisuje sytuację naszych społeczeństw drugiej dekady XXI wieku, w których coś niepokojącego dzieje się z przedstawicielami tej „brzydszej” płci. Lektura tej – opartej na badaniach – pozycji odsłania obraz co najmniej zastanawiający. Okazuje się, że chłopcy i młodzi mężczyźni coraz gorzej radzą sobie w szkole, na rynku pracy i w relacjach z kobietami… To wszystko oznacza oczywiście, że na drogę ojcostwa jako ścieżki życiowej – niegdyś tak powszechnej –  z różnych względów wchodzi coraz mniej współczesnych mężczyzn.

TATA I DZIECKO

Problem jest oczywiście złożony i zapoczątkowały go przeróżne wydarzenia i procesy. Chociażby  rewolucja przemysłowa, gdy na masową skalę zaczęła się upowszechniać praca najemna w fabrykach. W rezultacie mężczyźni pracujący do tamtej pory w przydomowych warsztatach lub gospodarstwach, zmieniali miejsce i tryb pracy, co zasadniczo wpłynęło na funkcjonowanie rodzin i relacje ojców z dziećmi. Tę przemianę ktoś żartobliwie skomentował kilkaset lat później (w XX wieku), że podczas rewolucji przemysłowej ojciec wyszedł z domu i… do dzisiaj nie wrócił.

Przez ostatnie kilka wieków doszliśmy więc do sytuacji, że ojcostwo albo bywa wprost krytykowane i traktowane jako relikt zamierzchłych czasów, albo bez emocji postrzegane jest jako jeden z możliwych wyborów współczesnego mężczyzny, który – jak pokazują statystyki – w coraz mniejszym stopniu zainteresowany jest troską i służbą komukolwiek poza sobą samym.  Problem ten zasługuje na odrębną analizę, ale w tym miejscu chcę zwrócić uwagę tylko na jeden aspekt: brak ojcostwa jako atrakcyjnej drogi życiowej w wyobraźni społeczeństwa XXI wieku.

Odnoszę wrażenie, że w tym obszarze mamy szczególnie ważną pracę do wykonania: przypomnienie temu – tak, warto to powiedzieć wprost – tęskniącemu za tatą światu, że bycie ojcem, to nie tylko jeden z możliwych i tak samo dobrych wyborów, ale że to wyjątkowa ścieżka prowadząca do głębokiego szczęścia i spełnienia. Nie obawiam się także nazwać ojcostwa drugą, najważniejszą karierą mężczyzny. Pierwszą jest oczywiście małżeństwo. I nie o sam fakt stania się ojcem biologicznym chodzi, ale o wzięcie prawdziwej – bo realizowanej każdego dnia – odpowiedzialności za życie swojej żony i dzieci. Mam szczęście znać wielu mężczyzn, którzy tak żyją. Każdy z nich, dzień po dniu, daje swoim rodzinom to, co ma najcenniejszego: siebie samego!

Warto się zastanowić, jak w dzisiejszym świecie, który wciąż lekceważy, a czasem wprost odrzuca figurę ojca, wejść na tę drogę… Najwięcej – i to jest dobra wiadomość – zależy od tego kto albo przymierza się do roli taty, albo już nim jest. To z jego decyzji, na którym miejscu w swojej głowie postawi nie tylko ogólnie rodzinę, ale konkretnie małżeństwo i ojcostwo, będzie wynikać codzienność. Codzienność, w której albo będzie znajdował czas na „bycie tatą” albo przeznaczy go na inne „ważne” sprawy.


 

Autor jest prezesem Fundacji Instytut Wiedzy o Rodzinie i Społeczeństwie (wydawcy PFR), kulturoznawcą, etykiem gospodarczym, badaczem współzależności miedzy kulturą, rodziną i gospodarką. Profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tatą pięciorga dzieci.


Zdjęcie ilustracyjne/Pexels.com

 

facebook
by e-smart.pl