Londyn. Starcia skrajnej prawicy z policją i duży marsz propalestyński z kontrowersyjnymi hasłami

Zjednoczone Królestwo – demonstracje – Palestyńczycy – Izrael – skrajna prawica Brytyjska policja zatrzymała około stu demonstrantów ze skrajnej prawicy. Atakowali policję i próbowali wszczynać bójki z uczestnikami większej demonstracji solidarności z Palestyńczykami. Ta przebiegła spokojnie, ale znów pojawiły się kontrowersyjne hasła. Prawicowi protestujący, między innymi piłkarscy chuligani i członkowie radykalnej English Defence League, w kilku miejscach rzucili się na policję. W stronę funkcjonariuszy poleciały butelki. Wielu napastników zasłaniało twarze. Próbowali też bezskutecznie zaatakować uczestników demonstracji propalestyńskiej. Pojawiły się rasistowskie okrzyki. „Byli nastawieni na konfrontację i przemoc” – stwierdził Matt Twist z Metropolitan Police. „Anglia aż do śmierci” – skandowała część protestujących. Znalazł się wśród nich znany działacz radykalnej prawicy Tommy Robinson. Opozycja uważa, że sytuację zaostrzyła konserwatywna szefowa MSW Suella Braverman, ostro protestując przeciwko propalestyńskiej demonstracji. W Królestwie obchodzona jest rocznica zakończenia I wojny światowej. To dzień wspomnień o ofiarach wojen. Choć główne uroczystości odbywają się niedzielę, to część polityków Partii Konserwatywnej sugerowała, że marsz będzie niestosowny i uwłacza pamięci poległych. Tymczasem propalestyńscy demonstranci ominęli z dala Cenotaf – pomnik pamięci. A siłą próbowali się ku niemu przedrzeć członkowie skrajnej prawicy. Zdaniem krytyków, między innymi burmistrza Londynu Sadiqa Khana, Suella Braverman „podgrzała nastroje” i sprowokowała skrajną prawicę do wyjścia na ulicę. Z kolei demonstracja propalestyńska przebiegła spokojnie. Liczyła setki tysięcy ludzi. Według policji – 300 tysięcy. Przeszli od Hyde Parku, przez okolice dworca Victoria aż do siedziby ambasady USA. Dużo było rodzin z dziećmi. Głośno brzmiał apel o zawieszenie broni. „Powstrzymajcie bombardowania Gazy” – wielu ludzi przyszło z takim transparentem.”Na szpitale spadają bomby. ONZ i politycy w garniturach nie reagują. Potrzebujemy natychmiastowego zawieszenia broni- mówił Polskiemu Radiu Shazad, jeden z uczestników protestu. „Izrael ma zaawansowaną technologię. Nie musi odpowiadać zabijając dzieci i niszcząc szpitale” – dodawał. Był przekonany, że to „media głównego nurtu” próbują malować demonstracje w negatywnym świetle. Policja zatrzymała kilkanaście osób za wyrażanie poparcia dla Hamasu lub też za antyżydowskie okrzyki. Szuka dwóch ludzi, które miały na sobie opaski Hamasu. W Królestwie ma on status organizacji terrorystycznej. Jedna z demonstrantek miała transparent, na którym swastyka wpisana została w gwiazdę Dawida. Często pojawiało się też hasło, które wg. krytyków i większości społeczności żydowskiej jest nawoływaniem do zniszczenia Izraela lub też czystki etnicznej. W okolicach Victorii tłum otoczył polityka prawicy Michaela Gove’a, krzycząc „hańba” i owijając go palestyńską flagą. Interweniowała policja. Zatrzymała też na jakiś czas grupę 150 osób, która nie chciała się rozejść po proteście. Odpalali fajerwerki, część miała zasłonięte twarze. Wśród organizatorów marszu były też ugrupowania skrajnej lewicy oraz radykalnego Islamu. Lista zatrzymań jest otwarta, bo już po demonstracjach policjanci używają np. zdjęć z mediów społecznościowych, by tropić przypadki złamania prawa, takich jak używanie mowy nienawiści. Przemoc skrajnej prawicy oraz antyżydowskie i prohamasowskie gesty skrytykował premier Rishi Sunak.IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Adam Dąbrowski/Londyn/w dwi/

facebook
by e-smart.pl