A jeśli dzieci wpadną w nałóg… czytania?

Agnieszka Dubiel




Gdzieś tam, daleko, na południu Polski mieszka sobie Pani Łyżeczka z Panem Łyżeczką i dzieciakami. Czasem można do nich zajrzeć, na przykład za pomocą krótkiego tekstu publikowanego na blogu albo na Polskim Forum Rodziców…

– To o czym dzisiaj? – pytam, kładąc się z Panną H. na łóżku.
– O Bańkowicach Mydlanych…  – bystra czterolatka ma już gotową odpowiedź.

Oczywiście na jednym wierszu się nie kończy. Przewracamy kolejne kartki i znajdujemy jeszcze jeden i jeszcze… możemy dużo czasu tak spędzić. Książka jest dość gruba i mocno już sfatygowana, ale cóż się dziwić, gdy piąta już pociecha korzysta z niej z taką samą intensywnością. Po jakimś czasie orientuję się, że i Chłopczyk J. wśliznął się niepostrzeżenie pod kocyk i towarzyszy nam już od jakiegoś czasu. A zdarza się, że i stłumiony chichot zza ściany albo półgłosem wypowiedziany komentarz świadczą o tym, że słuchaczy jest znacznie więcej.

czytanie

Na przykład wiersz o tym, co by było, gdyby tygrysy lubiły jeść irysy. Wszyscy znamy go już na pamięć, a przywołujemy tylko po to, żeby znów stanął nam przed oczami obraz małych Panien T. i Ł., jak z zapałem słuchały kolejnych rymów, głaszcząc jednocześnie malutkiego Chłopczyka S. po brzuszku. Tekst ten działa jak wędka, rzucona daleko w przeszłość po to tylko, by wyciągnąć z niej te dobre ciepłe chwile, które od lat w sobie gromadzimy.

Z czasem dzieci rzeczywiście uczą się na pamięć. Kilkuletni chłopcy z zapałem recytowali całą Lokomotywę Tuwima, z drobnymi tylko podpowiedziami. Panna H. jeszcze niedawno popisywała się znajomością Małpy w kąpieli. Nie wiem, dlaczego wybrała sobie ten akurat wiersz na swój ulubiony, ale bardzo odpowiada on jej nieokiełznanej naturze.

Czasem wyciągamy też serię „Poczytaj mi, mamo”. Tę nową, w pięknych kolorowych okładkach. Ale w środku są przedruki starych książeczek. Starych jak świat, jak sama Pani Łyżeczka. Przy ich pomocy rzucamy wędki w głąb mojego dzieciństwa i znów widzę moją mamę, jak czyta mi o jeżyku Kolczatku, który szukał schronienia na zimę. Byłam bardzo chorowitym dzieckiem. Wiele, wiele trudnych godzin uratowały mi książki – te czytane z mamą, te z siostrą i te samodzielnie.

To wspólne czytanie jest naszym nałogiem, a książka cudownym lekiem, który zawsze stoi pod ręką. Wycisza emocje, broni przed nudą i jeszcze dostarcza nowych tematów do rozmów i rozmyślań. Leczymy nim niepokoje i smutki, odganiamy ciemności. Podróżujemy wtedy, gdy nie można wyjść z domu, przeżywamy przygody, gdy naprawdę nic się nie dzieje. Tłumaczymy nowe wyrazy, uczymy się śmiesznych powiedzonek. A co najważniejsze – przytulamy się.

Wszystkie dzieci po kolei zajmowały miejsce pod kocykiem przy boku mamy, nawet gdy już dawno umiały same czytać. Potem kolejno usuwały się na rzecz młodszych, z czasem nawet zastępując mnie w tej rodzicielskiej roli. Starsze też czasem przychodzą z prośbą, by dać im coś do czytania. Rzucam więc wędki wstecz, we własną młodość i podaję różne pozycje dla podlotków. Czasem je śmieszą, czasem nudzą, ale zdarza się, że i w nich znajdują coś dla siebie.

Mam taką słabość, że nienawidzę prac plastycznych. Na widok farb i pędzelka uciekam do innego pokoju. Na widok plasteliny jeszcze dalej. Na szczęście dzieci sobie z tym radzą, Panna H. jest w stanie nawet Pana Łyżeczkę namówić na wspólne malowanie. Ja czekam wtedy spokojnie na wieczór, na zmęczenie i senność. Bo jak dziecko przychodzi do mnie po ratunek, zwykle odpowiadam: „chodź, poczytamy”. I idziemy i czytamy. Wieczór snuje się leniwie, nasze wędki do podróży w czasie raz po raz przecinają powietrze i zawsze przynoszą coś ciekawego. Jakąś myśl dawno zapomnianą, jakiś obraz trochę przykurzony, który warto znów przywołać. Albo po prostu radość z bycia razem.

Muszę powiedzieć, że umiem sobie wyobrazić życie bez wielu różnych przedmiotów używanych często i przez wszystkich. Ale gdyby ktoś pozbawił mnie książek, byłoby bardzo ciężko. Tak ciężko, że chyba sama zaczęłabym je pisać.

 



Autorka jest mamą pięciorga dzieci, tłumaczką języka angielskiego. Prowadzi bloga panilyzeczka.manifo.com. Jest również współautorką książki Gdy świat jest domem – blog Sosenki. Gdy dom jest światem – blog Pani Łyżeczki, a także laureatką konkursów literackich.

 



Zdjęcie ilustracyjne/
Pexels.com

pfr nowy
facebook
by e-smart.pl