Wolność wyboru - czyli mama na pełny etat
Dominika Wielkiewicz
Kiedy słyszę słowo wolność, pierwszą myślą jest jeden z moich ulubionych obrazów, „Wolność wiodąca lud na barykady” Eugene’a Delacroix. Obraz przedstawia ludzi należących do odmiennych klas społecznych i mówi o tym, że wolność dana jest nam wszystkim. Najbardziej jednak uderza mnie uosobienie wolności w postaci kobiety, która jest alegorią nie tylko wolności, ale i rozumnego myślenia. Postać kobiety uderza tym bardziej, że pomimo upływu lat kobiety nadal muszą walczyć o swoje prawa i często mierzyć się z oceną swoich decyzji i wyborów. Jednym z nich jest wybór czy wychowywać swoje dziecko, czy kontynuować karierę zawodową? Nie jest to łatwe pytanie i ile osób, tyle odpowiedzi. To co najważniejsze w tej kwestii, to jednak wolność wyboru jednostki uzależniona od przeróżnych czynników, o których tylko ona sama wie.
Tymczasem, my bardzo lubimy oceniać, wygłaszać sądy i moralizować, co czeka matkę, która zdecydowała, że na jakiś czas odkłada karierę zawodową i skupia swoją uwagę na wychowywaniu dziecka. Popularnym sądem jest mówiący o tym, że dziecko nie będzie miało szacunku do matki, która nie pracowała (zawodowo, bo stwierdzenie, że nie pracuje jest pojęciem abstrakcyjnym w tej sytuacji). To zawsze mnie zastanawia – jako dość śmiała teza – szczególnie w kontekście wieloletnich badań potwierdzających, że dziecko do trzeciego roku życia najlepiej rozwija się przy matce i ma zaspokojoną w pełni potrzebę bezpieczeństwa. Poza tym, dziecko może przecież nie szanować nawet takiego rodzica, który pracuje i wychowuje, bo szacunek nie jest nam dany tylko dlatego, że jesteśmy rodzicami. Na szacunek trzeba sobie zapracować i nawet sam fakt, że kobieta została na jakiś czas z dzieckiem nie jest gwarancją sukcesu, jeżeli nie stworzy głębokiej relacji opartej na zaufaniu i wzajemnym szacunku.
Są też kobiety, które stają przed prostym wyborem: albo ja zajmę się wychowaniem dziecka albo niania lub żłobek, bo nie mają obok siebie rodziny, która mogłaby pomóc w łączeniu pracy zawodowej z opieką nad dzieckiem. I nierzadko kalkulacja jest stosunkowo prosta, kiedy okazuje się, że większość wynagrodzenia pochłonie opłacenie opiekunki czy żłobka (nie wszystkie dzieci mają szansę na miejsce w żłobku publicznym). Jakie mamy prawo w takiej sytuacji oceniać decyzję kobiet? A przede wszystkim, jakie mamy prawo wysnuwać tak brutalne wnioski na ich temat, twierdząc, że są mało ambitne, niezaradne, leniwe (!), uzależnione od męża… Oczywiście są takie przypadki, jednak stosowanie ogólnego opisu do całości jest dość niestosowne.
Czy naprawdę zajmowanie się własnym dzieckiem, wychowywanie go według ważnych dla nas zasad, spędzanie z nim czasu, pokazywanie i objaśnianie świata jest czymś, co wzbudza tak dużo negatywnych emocji? Osobiście znam sporo kobiet, które pierwsze lata życia dziecka świadomie przeznaczyły na bycie z nim, bliskość, uważność, budowanie relacji i żadna z nich nie odbiegała intelektem od tych, które pracowały zawodowo. Bez problemu czytały książki, kiedy dziecko spało, robiły studia podyplomowe, szkolenia i kursy weekendowe, o których wcześniej marzyły, a na które nigdy nie było czasu, pracowały jako „wolny strzelec”, zgrywając się czasowo z mężem, rozwijały swoje małe biznesy, chodziły do kina, teatru, na koncerty, podróżowały i robiły wiele innych rzeczy, których ich bezdzietne koleżanki nie zdążyły zrobić. A przy tym wszystkim były po prostu spełnionymi mamami, bo taki był ich w pełni świadomy wybór.
Wolność, to możliwość wyboru, to odpowiedzialność, liczenie się z konsekwencjami swoich decyzji. Tylko człowiek wolny może w pełni wyrazić samego siebie i kierować się wyłącznie swoją własną wolą. A jeśli jego wolą jest pozostanie z dzieckiem i realizowanie się poprzez wychowanie pięknego małego człowieka, to jakie mamy prawo, aby swoimi komentarzami oceniać i tę wolność ograniczać?
Autorka jest pedagogiem resocjalizacyjnym oraz opiekuńczo-wychowawczym, bajkoterapeutką, muzykoterapeutką, trenerką umiejętności społecznych. Zajmuje się również tematyką autoagresji i samobójstw wśród dzieci i młodzieży, a także profilaktyką zachowań autodestrukcyjnych oraz szkoleniem dorosłych w tym zakresie.