Rodzinne majsterkowanie, czyli twórcze spędzanie czasu
Anna Magdalena Andrzejewska
Gdy mówimy o wspólnym, rodzinnym spędzaniu czasu, na myśli mamy różne rzeczy: wspólne czytanie, granie, oglądanie. Oczywiście, każda minuta razem ma wielką wartość, ale jeżeli dodatkowo będzie ona świetną zabawą, nauką, tworzeniem rzeczy pożytecznych, i to w pełnym kontakcie (np. wspólne oglądanie filmów nie spełnia tego kryterium) jednocześnie, to chyba nikt ani sobie, ani rodzinie nie odmówi takiej aktywności. Rodzinne majsterkowanie bawi, uczy, daje cały wachlarz możliwości twórczych, rozwija, spaja, buduje i umacnia więzi, uczy współpracy, pobudza kreatywność i na dodatek kończy się namacalnym efektem, który daje satysfakcję wszystkim jego uczestnikom!
Cóż, na pewno jest jedna ważna kwestia – narzędzia… Bez kilku akcesoriów niestety wspólne majsterkowanie nie będzie możliwe. Warto zaopatrzyć się (nie tylko z powodu rodzinnego majsterkowania, ale te rzeczy po prostu powinny być w każdym domu!) w: zestaw śrubokrętów (a najlepiej wkrętarkę), wiertarkę (oczywiście z kompletem wierteł), miarkę, poziomicę, piłę do drewna, młotek, pistolet do gorącego kleju z wkładami, klej do drewna, igły do szycia, nici w różnych kolorach, nożyczki, obcęgi, klucze (płaskie i nasadowe, oczkowane i nastawne), klucz francuski, kombinerki, nóż z wysuwanym ostrzem, śrubki, gwoździe, nakrętki, kołki rozporowe, wkręty. Z czasem zapotrzebowanie na kolejne narzędzia, jak imadło, heblarka, szlifierka czy pilarka, będzie wzrastać. Ale bez narzędzi ciężko wykonać jakiekolwiek prace. Niezwykle ważne, aby zachować wszelkie środki ostrożności i dostosowywać używane narzędzia do wieku dzieci. Trzeba uczyć je od początku zasad bezpieczeństwa, a tę naukę zachowają do końca życia.
Rodzinne majsterkowanie to budowanie różnych rzeczy od podstaw: budki dla ptaków, hotele dla owadów, ule, karmniki, a także ozdoby świąteczne, zabawki ekologiczne, właściwie wszystko jest kwestią wyobraźni i kreatywności rodziny. Niezwykle ważne, aby nie wpaść w pułapkę związaną z płcią dziecka! Dziewczynki często świetnie radzą sobie z wbijaniem gwoździ, a chłopcy świetnie szyją (nie wiem skąd pogląd, że szycie to babska czynność – przecież wśród ekskluzywnych krawców zdecydowanie prym wiodą mężczyźni!).
Budowanie nowych rzeczy to nie wszystko. Rodzinne majsterkowanie to także nauka przez zabawę odpowiedzialności za dom, to nauka bycia gospodarzem czy gospodynią domu. Dlatego warto angażować dzieci do naprawczych prac domowych. Wszelkie „dorosłe” czynności są dla dzieci niezwykle atrakcyjne, dlatego naprawianie: dokręcanie poluzowanej klamki, zaszpachlowanie dziury w ścianie, zszycie kapy czy naprawa starego fotela, to po prostu raj dla małej „złotej rączki”. Wszelkie remonty, przemeblowania, naprawy są po prostu najlepszym placem zabaw. Jest jednak kilka warunków, aby tak się stało. Poza kwestiami bezpieczeństwa, ważna jest cierpliwość. Nie wyręczajmy dziecka, bo będzie lepiej, szybciej i dokładniej. Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. Pozwólmy dziecku popełniać błędy i pokażmy, jak je naprawiać. Wszystko cierpliwie pokazujmy i tłumaczmy. Jeżeli trzeba, to i dziesięć razy. Gdy w końcu się maluchowi uda, uwierzy we własne siły, zyska motywację i nabierze do nas jeszcze większego szacunku. W końcu, jak pisał wybitny brytyjski pisarz sir Arthur Charles Clarke: „Jedyny sposób, by poznać, gdzie są granice naszych możliwości, to przekroczyć je, dokonując tego, co niemożliwe”.
Autorka jest socjologiem familiologiem (specjalistą ds. rodziny), trenerem, działaczką na rzecz rodziny, jednym z głównych inicjatorów oraz współzałożycieli Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, byłym pełnomocnikiem ministra sprawiedliwości ds. konstytucyjnych praw rodziny.
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com