Certyfikat Mamy i Taty - Książka Pięć sprytnych kun
Monika Chilewicz
Nie znam nikogo, kto mając na strychu rodzinę kun, byłby pozytywnie nastawiony do tych zwierzątek. Jestem jednak przekonana, że po lekturze Pięciu sprytnych kun Justyny Bednarek niemal każdy spojrzy na nie przychylnym okiem. Przygody bandy pod wodzą Prota Eustachego, w której skład wchodzą Pani Patrycja, Purchawka, Euzebiusz oraz Tomasz Montana, stanowią główny wątek opowieści detektywistyczno-kulinarnej, rozgrywającej się na warszawskich Bielanach. Równoległym wątkiem, który przeplata się z perypetiami kun, jest historia kulinarnej sławy pani Elizy, właścicielki butiku z odzieżą damską, piszącej pod pseudonimem bestselerowe książki kucharskie oraz pana Bartłomieja, na pozór poczciwego hodowcy pomidorów, który okazuje się w rzeczywistości słynnym tajemniczym krytykiem kulinarnym, decydującym o być albo nie być najlepszych restauracji w mieście. Dzięki tak biegłym w kuchennych tajnikach bohaterom otrzymujemy opowieść smakowitą, przy której nie raz i nie dwa pocieknie nam ślinka i być może będziemy zmuszeni przerwać, by się posilić – jak to zwykle bywa w przypadku książek, gdzie bohaterowie smacznie biesiadują.
Szczęśliwie opowieść okraszona jest rymowanymi przepisami na potrawy, które odgrywają ważną rolę w toku historii, choć moja siedmioletnia córka (szczera wielbicielka Pięciu sprytnych kun) twierdzi, że przez te rymy zupełnie tych przepisów nie rozumie i nie byłaby w stanie według nich gotować. Dla takich jak ona na końcu książki znajduje się zbiór tych przepisów w bardziej tradycyjnej formie i wiem z pewnych źródeł, że są to przepisy sprawdzone i realne do wykonania. Wątek detektywistyczny natomiast opiera się na intrydze Tadeusza Kręcichwosta, typa spod ciemnej gwiazdy, który pojawia się, by szantażować Panią Elizę ujawnieniem sekretu o podwójnym życiu, jakie prowadzi. Ceną za jego dyskrecję ma być przekazanie przez Panią Elizę bezcennych przepisów odziedziczonych po babci. Gdyby nie brawurowa akcja dzielnych kun, pani Eliza mogłaby stracić nie tylko przepisy, ale więcej zdradzać nie będę, bo wątki rozkosznie się plączą, by wreszcie dotrzeć do zaskakującego i satysfakcjonującego finału, w wyniku którego kuny realizują swoje wielkie marzenie.
Gdybym miała wskazać, co sprawia, że Pięć sprytnych kun tak dobrze się czyta i tak chętnie do nich się wraca, przede wszystkim zwróciłabym uwagę na warstwę językową. Justyna Bednarek ma cudownie lekkie pióro i ogromny talent do prowadzenia narracji w sposób wartki i elegancki. Jestem pewna, że dla budowania bogatego słownictwa i atrakcyjnego stylu wypowiedzi dziecka jej książki są niezbędnym narzędziem. Co więcej, powroty do jej książek nie nużą, można je czytać wielokrotnie i wciąż mieć z tego wielką przyjemność. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy do tej konkretnie powieści wracała moja siedmioletnia córka, ale przyłapałam ją na tym przynajmniej kilkanaście razy. Na pewno pociągający dla młodego czytelnika jest motyw walki dobra ze złem, gdzie oczywiście zło zostaje zdemaskowane i stosownie ukarane. Same kuny twierdzą, że w kontekście postępowania Kręcichwosta ich pragnienie nie jest już tylko zwykłym marzeniem, ale nabiera dodatkowo wymiaru moralnego.
Jeszcze jednym atrakcyjnym aspektem książki jest jej szata graficzna, a konkretnie wesołe, zawadiackie ilustracje Daniela de Latoura. Ten duet autorsko-ilustratorski podbił już dziecięce serca serią o skarpetkach, jednak mam wrażenie, że Pięć sprytnych kun to osiągnięcie o jeszcze jedną poprzeczkę wyżej. Kuny w wersji de Latoura to urocze, budzące sympatię, energiczne zwierzątka, dzięki czemu czytelnik nie może nie trzymać ich strony w konfrontacji z podejrzanym typem Kręcichwostem. Ogólnie rzecz biorąc, książka wyróżnia się starannością edytorską. Delikatnie kremowy matowy papier, intensywne, aczkolwiek przyjazne kolory, a do tego pięknie zaokrąglone narożniki zarówno okładki, jak wkładu. Można było wydać to zwyczajnie, a jednak wydawnictwu chciało się zrobić coś więcej dla naszej przyjemności.
Autorka jest filologiem angielskim i księgarzem, obecnie pełni funkcję dyrektor generalnej Fundacji Mamy i Taty. Prywatnie żona i mama pięciorga dzieci.