Certyfikat Mamy i Taty - Książka Momo
Monika Chilewicz
Są książki, które szybko się starzeją, ale istnieją i takie, które potrafią zadziwić czytelnika zamierzchłą datą pierwszej publikacji. Tak dzieje się za każdym razem, gdy sięgam po Momo Michaela Endego, a jest to jedna z książek, do których chętnie i dość często wracam. Jej pierwsze wydanie ukazało się w 1973 roku, a zatem prawie pięćdziesiąt lat temu!
Cała fabuła rozgrywa się nieco poza czasem i przestrzenią, trudno nam jako czytelnikom uchwycić dokładnie historyczny moment i miejsce wydarzeń, których główną bohaterką jest Momo – dziewczynka znikąd. Obszarpana przybłęda stopniowo staje się centrum i filarem lokalnej społeczności, powierniczką dzieci, dorosłych i staruszków, arbitrem w drobnych sąsiedzkich sporach. Czemu zawdzięcza tę pozycję? Przecież nie sławie ani bogactwu, mieszka bowiem w ruinach amfiteatru, w zakątku wyposażonym w to, co dostała od dobrych ludzi. Momo ma natomiast pewną umiejętność, którą zjednuje sobie każdego – jest nią zdolność słuchania. Każdy jej rozmówca czuje się rozumiany i doceniony, dzięki czemu odchodzi podniesiony na duchu i gotowy do działania. W pewnym momencie nad miasto napływają czarne, a raczej należałoby powiedzieć, szare chmury. Szarzy panowie w szarych samochodach, agenci banku oszczędności czasu namawiają mieszkańców do odkładania czasu w banku i wykorzystania go na starość. Brzmi zacnie, póki nie wyjawią, w jaki sposób ten czas się oszczędza… Można go gromadzić, nie odwiedzając bliskich, unikając długich rozmów, nie pielęgnując ludzi starych i chorych… Tu godzina, tam dwie i zbiera się latami całkiem sporo czasu do wykorzystania – lecz na co? Z kim? – skoro wszystkich po drodze się zgubiło? Ciekawe, że tylko Momo zadaje sobie to pytanie, podczas gdy jej przyjaciele coraz liczniej podążają za nowym trendem. Widząc, że jest ważną postacią w mieście, szarzy panowie chcą ją przekupić lalką posiadającą niezliczone akcesoria, którą można się bawić samemu, bez potrzeby kontaktu z innymi. Więcej nie zdradzę, to tak naprawdę początek niezwykłej przygody, w której Momo rozegra walkę o świat w jego ludzkim, przyjaznym wydaniu.
Zawsze uderza mnie w tej opowieści jej aktualność mimo dość zaawansowanego wieku. My rodzice urodzeni w latach 70., czyli rówieśnicy książki, nie znaliśmy świata, w którym zagonieni rodzice oszczędzaliby czas, ograniczając kontakty z rodziną i przyjaciółmi, nie mieliśmy też lalek wyposażonych w dziesiątki akcesoriów. Może nasi równolatkowie na Zachodzie już tak żyli, my mieliśmy inne problemy, natomiast bez wątpienia jest to świat naszych dzieci. Lektura Momo stawia nam pytania o jakość życia mierzoną nie wartością posiadanych rzeczy, ale raczej wartością i głębią relacji. Celowo używam liczby mnogiej, bo jest to zdecydowanie książka dla czytelników w każdym wieku – dla dzieci młodszych i starszych, dla nastolatków i dorosłych. Zalecałabym czytanie wspólne, nie tylko z młodszymi (sugeruję wiek 6+), ale i z tymi całkiem dużymi też, bo to książka, która zachęca do rozmowy i warto tę zachętę wykorzystać od razu. Jest to również jedna z tych historii, do których się wraca i do tego też namawiam, ponieważ za każdym razem przemawia czymś innym, niezależnie od wieku, w jakim się aktualnie jest. Dzieci na początku docenią po prostu warstwę przygodową, dorośli zapewne zadadzą sobie pytania o mechanizm wciągania w konsumpcję czy o sensowność rezygnowania z relacji rodzinnych lub towarzyskich na korzyść wielogodzinnej pracy. Niejeden rodzic przeprowadzi rachunek sumienia pod kątem liczby zabawek i innych gadżetów, którymi rekompensuje dzieciom swoją nieobecność.
Najnowsze wydanie, które ukazało się w 2021 roku nakładem wydawnictwa Mamania, to bardzo staranny literacko przekład Ryszarda Wojnakowskiego. Doskonałe wrażenie dopełnia strona edytorska: piękna, nieco abstrakcyjna i tajemnicza okładka w kosmicznym klimacie nawiązująca do postaci Hory – władcy czasu oraz oszczędne w wyrazie, klasyczne ilustracje samego autora powieści, Michaela Endego.
Autorka jest filologiem angielskim i księgarzem, obecnie pełni funkcję dyrektor generalnej Fundacji Mamy i Taty. Prywatnie żona i mama pięciorga dzieci.