Certyfikat Mamy i Taty – Książka Był sobie król
Monika Chilewicz
Odkąd zaczęłam interesować się historią, a było to w liceum, za wzór ciekawej opowieści o dziejach Polski stawiano książki Pawła Jasienicy. Przez długie lata brakowało podobnej książki dla dzieci, co było tym gorsze, że przecież im wcześniej rozbudzi się zamiłowanie do historii, tym lepiej, zwłaszcza że bez znajomości przeszłości, ciężko jest zrozumieć teraźniejszość. Kiedy więc w moje ręce wpadł pierwszy tom trylogii Był sobie król, moje skojarzenie było jednoznaczne: wreszcie jest, Jasienica dla dzieci! Jak się okazało, takie skojarzenie ma prawie każdy dorosły czytelnik tej serii i mam nadzieję, że autor Mariusz Wollny mi wybaczy, bo to swoisty znak najwyższej jakości, do którego zresztą odwołuje się na samym początku poprzez cytat. Tym bardziej, że szata graficzna, za którą odpowiada Zuza Wollny, zdecydowanie bije na głowę wszystkie znane mi wydania Jasienicy.
Cykl Był sobie król składa się z trzech tomów: Poczet Piastów, Poczet Jagiellonów i Poczet Królów Wybieranych, złożony z dwóch części. W sumie tysiąc trzysta stron wciągającej opowieści, gdzie źródła historyczne (stare kroniki) przeplatają się z interpretacjami historyków oraz wytworami wyobraźni autora. Co niezwykle ważne, te źródła pochodzenia treści są zawsze wyraźnie oddzielone, dzięki czemu młodym czytelnikom nie pomiesza się prawda historyczna z fikcją literacką. Można wręcz podzielić czytanie na dwa tory – najpierw podążać za źródłami, a potem puścić wodze fantazji wraz z autorem. Jedna książka, a tyle sposobów korzystania z niej!
Jeśli miałabym ocenić stosowny wiek czytelnika trylogii, zasugerowałabym dziesięciolatków i starszych, ale warto zrobić tu zastrzeżenie, że sam autor na stronie tytułowej określa książkę jako odpowiednią „dla początkujących miłośników historii ojczystej”. Tak w istocie jest. Zaciekawią się nią bowiem nie tylko uczniowie szkoły podstawowej, ale wszyscy ci, którym wcześniej nie było dane trafić na równie wciągającą treść. Nie ma w niej żadnego infantylizmu, skrótów myślowych ani niepotrzebnych uproszczeń, czytelnik traktowany jest poważnie, jak partner w rozmowie. Zatem polecam ją również rodzicom, jeśli chcą zrobić sobie powtórkę z historii i móc nawiązać równorzędną rozmowę ze swymi oczytanymi pociechami.
Był sobie król zasługuje na uwagę jeszcze pod jednym względem, a mianowicie z powodu niezwykłego poziomu edytorskiego. Wspomniane już rysunki Zuzy Wollny nawiązują do najlepszych tradycji Polskiej Szkoły Ilustracji, widać w nich wpływy Jana Marcina Szancera, Olgi Siemaszko, Janusza Grabiańskiego, Bożeny Truchanowskiej czy Zbigniewa Rychlickiego. Wydobywają na powierzchnię głęboko ukryte wspomnienia przeczytanych dawno w dzieciństwie, przez co już może zapomnianych książek. W tomie Poczet Jagiellonów Zuza Wollny pozwoliła sobie na śmiałość własnej interpretacji Bitwy pod Grunwaldem Jana Matejki i przyznać trzeba, że wyszła z tej próby obronną ręką. Podobnie zresztą jak cały zespół odpowiedzialny za projekt graficzny książki, bo z oczywistych względów nawet dzieło Matejki nie mieści się na powierzchni dwóch stron. Wyrazy uznania za aspekt edytorski należą się szczególnie dlatego, że Był sobie król nie ukazał się nakładem dużego wydawnictwa, doświadczonego w takich projektach i przede wszystkim dysponującego znaczącymi finansami. Praktycznie każdy, kto bierze tę książkę do ręki, spodziewa się znaleźć logotyp jednego z większych graczy na rynku wydawniczym. Twarda, solidna oprawa, matowa okładka z pełną rozmachu ilustracją, wnętrze wydrukowane na świetnym kremowym spulchnionym papierze, dzięki któremu książka jest przyjemna dla oka, dłoni i pleców (bo choć duża, to zaskakująco lekka). Na to wszystko porwało się maleńkie wydawnictwo Jama z podkrakowskiej Wieliczki, czym nieodmiennie budzi szacunek każdej osoby, która ma jakiekolwiek pojęcie o polskim rynku książki. Pozostaje pogratulować odwagi i podziękować za długie wieczory przy wciągającej i pouczającej lekturze.
Autorka jest filologiem angielskim i księgarzem, obecnie pełni funkcję dyrektor generalnej Fundacji Mamy i Taty. Prywatnie żona i mama pięciorga dzieci.