Nawet prawo obliguje dzieci do pomocy w domu
prof. Jakub Isański
Tylko jeden raz widziałem wszystkich rodziców notujących pilnie na zebraniu szkolnym – było to podczas wykładu policjantki, która informowała o przepisach kodeksu rodzinnego, m.in. o art. 91. § 2 Ustawy z dnia 25 lutego 1964 r. – Kodeks rodzinny i opiekuńczy, który brzmi: „Dziecko, które pozostaje na utrzymaniu rodziców i mieszka u nich, jest obowiązane pomagać im we wspólnym gospodarstwie”.
Ten przepis, podobnie jak i kilka innych, mówi o powinnościach dzieci wynikających ze wspólnego zamieszkiwania. Temat jest nie tylko ważny i aktualny, ale i… kontrowersyjny. Z jednej strony można powiedzieć, że pomoc dzieci zamieszkujących wspólnie z rodzicami w gospodarstwie domowym, to dobra, choć bez wątpienia niełatwa okazja do nauczenia się współpracy i systematyczności. Z drugiej zaś – praktyka dnia codziennego (i badania socjologiczne) pokazują, że jest to także najczęściej wymieniana przyczyna konfliktów w domu. W ogólnopolskim badaniu, jakie w ubiegłym roku przeprowadził CBOS na temat konfliktów rodzinnych, najczęściej wskazywaną przez Polaków przyczyną konfliktów domowych były właśnie „obowiązki domowe i bałagan w domu”.
W Internecie możemy znaleźć różne propozycje dotyczące takiego zorganizowania pomocy dzieci w tym zakresie, który będzie odpowiedni do ich wieku, a przy tym będzie stanowił realną pomoc dla rodziców. Współcześnie, w dobie coraz większego nasycenia naszych domów różnymi urządzeniami i maszynami pomocnymi w utrzymaniu czystości i porządku, pomoc nie jest już nieodzowna. Możemy sobie wyobrazić skrajną sytuację, gdy wszystkie zakupy zamawiamy przez Internet, odkurzanie zostawiamy bezgłośnym automatycznym odkurzaczom, a do sprzątania pozostałych miejsc zamawiamy firmę specjalizującą się w takich usługach. Wydaje się, że nie jest to najlepsze rozwiązanie, nie tylko ze względu na koszty, ale także (a może przede wszystkim) z perspektywy wychowawczej.
Myśląc o pracach domowych naszych dzieci, można zacząć od wymagania od nich utrzymania porządku wokół siebie: na swojej półce czy biurku, w szafie czy na korytarzu. Naukę dbania o otoczenie, można zacząć od wymagania, żeby dziecko zadbało o własne łóżko, czyli ścieliło je zaraz po obudzeniu się. W wielu instytucjach wychowawczych jest to praktykowany sposób na dobre rozpoczęcie dnia. Pomysł ten, odpowiednio przekazany dzieciom, może być początkiem nauki utrzymywania porządku we własnym pokoju.
Warto jednak przypomnieć, że narzekanie wychowawców na nieporządek u dzieci ma niezmiernie długą historię. O niechlujstwo i niedbałość były w przeszłości oskarżane całe pokolenia młodych ludzi, którzy z czasem… przejmowali tę pałeczkę i zaczynali narzekać na własne dzieci. Być może współcześnie mamy do dyspozycji więcej urządzeń pomocnych w utrzymywaniu porządku, nie przyczyniło się to jednak, jak się zdaje, do zmniejszenia skali tego problemu.
Może zatem umiarkowany nieporządek wokół naszych dzieci powinniśmy traktować jako jeden ze sposobów na zaznaczenie przez nie ich własnej odrębności? Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie wykracza co prawda poza moje kompetencje, ale z pewnością jednak refleksja na ten temat może być inspirująca dla nas, rodziców. A być może ten problem powinniśmy po prostu potraktować jako okazję do… treningu sztuki negocjacji?
Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W badaniach zajmuje się socjologią kultury, socjologią migracji, ruchliwością