„Narodowe odrodzenie”: lider brytyjskiej lewicy rozpoczął kampanię
Zjednoczone Królestwo – wybory 2024 – lewica – Keir Starmer Lider brytyjskiej lewicy, faworyt wyborów, rozpoczął kampanię swej partii. W przemówieniu mówił o zmianie i przeciwstawieniu się „populizmowi Konserwatystów”. Ale obserwatorzy zwracają uwagę, że Keir Starmer unikał konkretów gospodarczych. Osiemnaście razy w przemówieniu Keira Starmera padło słowo „nadzieja”. Polityk mówił o szansie na „narodowe odrodzenie”. „Macie rację, będą 'anty-Westminsterowi’ – mówił wyborcom szef lewicy, nawiązując do zmęczenia i złości na klasę polityczną. Westminster to dzielnica rządowa Londynu. „Macie rację czując gniew z powodu tego, czym stała się polityka” – mówił Brytyjczkom szef lewicy. „Ale trzymajcie się migoczącej nadziei w waszych sercach. Nadziei, że rzeczy mogą zmienić się na lepsze. To możliwe, a wy możecie o tym zdecydować” – dodał Keir Starmer. Zadeklarował, że wybory będą szansą na odrzucenie podziałów społecznych, które – według niego – w celach politycznych próbuje tworzyć rządząca prawica. „Możecie odrzucić bezsensowne populistyczne gesty, niski cynizm. Konserwatyści uważają, że tylko na to zasługujecie” – deklarował. Lider lewicy podkreślił, że chce zmierzyć się z prawicą na polu gospodarki. Badania opinii publicznej po 14 latach rządów prawicy sugerują, że w sprawach gospodarczych wyborcy zaczynają bardziej ufać lewicy, co historycznie było raczej rzadkością. „Konserwatyści zrujnowali gospodarkę i kazali wam za to zapłacić” – mówił Keir Starmer. Zapewnił, że rząd Labourzystów to gwarancja „porządnej polityki przemysłowej”, wzmocnienia praw robotniczych i budowy nowych domów. Przemowa dotyczyła ogólnej wizji. Obserwatorzy zwracali uwagę, że szef Partii Pracy nie wchodził w szczegóły. Badania jakościowe od dawna wskazują, że wielu wyborców nie jest pewna, jakie konkretne pomysły ma na zmianę kraju. Dziennikarze pytali na przykład o konkrety dotyczące podatków. Lider lewicy krytykował wcześniej zamrożenie progów podatkowych przez prawicę, co sprawiło, że wielu ludzi zapłaci wyższą stawkę. Ale dziś Keir Starmer nie zadeklarował, że to zmieni. Mówił, że najpierw trzeba stworzyć warunki do wzrostu gospodarczego. Nie podał przybliżonej daty. Zasugerował, że jego ewentualny rząd będzie musiał działać ostrożnie ze względu na sytuację gospodarczą. Ostatnim razem lewica była na kursie na odebranie władzy prawicy 27 lat lat temu. Sytuacja była jednak diametralnie inna. „Wtedy gospodarka zaczynała się odbijać. A to oznaczało, że nowy, lewicowy rząd miał mnóstwo pieniędzy, które mogł pompować na przykład w usługi społeczne. Tym razem tak, rzecz jasna, nie jest” – mówi Polskiemu Radiu politolog z King’s College London profesor Anand Menon. Partygate, afera z nielegalnymi lockdownowymi przyjęciami na Downing Street za czasów Borisa Johnsona, oraz nieudane wolnorynkowe reformy Liz Truss, które z dnia na dzień pogorszyły sytuację ludzi spłacających kredyty mieszkaniowe – to wszystko sprawiło, że od ponad roku opozycja ma zdecydowaną przewagę nad Konserwatystami. Mimo wysiłków premiera Sunaka sondaże przez rok niemal nie drgnęły. Średnia sondażowa Sky News wskazuje na siedemnastoprocentowe zwycięstwo lewicy. „Nie ma wątpliwości: Konserwatyści są daleko w tyle, choć wiele może się jeszcze zmienić” – podkreśla profesor Menon. Wybory odbędą się prawdopodobnie w październiku lub w maju. Teoretycznie ostatni, ale bardzo mało prawdopodobny termin, to styczeń przyszłego roku. Decyzja należy do premiera.Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski, Londyn/i mg/w hm