Jak wzbudzać zainteresowanie historią u dzieci
Anna Magdalena Andrzejewska
Szczęśliwy jest naród, którego historia jest nudna (Monteskiusz)
Cóż, pewnie tak jest, ale nie jest to doświadczenie Polski ani większości krajów europejskich. Historia, ta bardzo odległa i ta całkiem bliska, niesie za sobą wielki ciężar. Bez oparcia w historii nie jesteśmy w stanie kształtować nowego pokolenia przywiązanego do ojczystego kraju, czującego dumę i odpowiedzialność za jego rozwój i miejsce w świecie.
Nauka historii w szkole zaczyna się w klasie czwartej, ale zainteresowanie nią dziecka może, a nawet powinno, zacząć się w domu rodzinnym. Już od najmłodszych lat warto uświadamiać dziecko, że jesteśmy nieodłącznym elementem historii, jej świadkami i że wyciąganie wniosków z przeszłych zdarzeń może zmieniać przyszłość na lepsze. Najważniejsze, aby historia dla dzieci ożyła. Gdy dziecko włączy w poznawanie historii swoje emocje, gdy będzie ją przeżywać, będzie to oznaczało, że ziarno zostało zasiane.
A jak siać? Najlepszym punktem zaczepienia są oczywiście najbliżsi: dziadkowie, inni starsi krewni, znajomi, a nawet sami rodzice, którzy opowiadając ciekawe zdarzenia ze swojej przeszłości, pokażą dziecku fragment historii. Odnajdywanie ogniw łączących teraźniejszość z przeszłością czyni tę przeszłość osobistą własnością dziecka. Zrobienie wspólnie drzewa genealogicznego własnej rodziny, pokazanie jej miejsca w przeszłości jest w stanie skusić wielu bardzo młodych ludzi do zadawania pytań i rozbudzenia historycznej ciekawości. Może to być czytanie legend, uproszczonych opowiadań historycznych, kupowanie książek z ciekawymi ilustracjami i dodatkami. Ważnym czynnikiem jest uświadomienie sobie różnic w przekazie między nami a naszymi dziećmi. Samo czytanie i opowiadanie to dziś za mało, aby wciągnąć dziecko w świat przeszłości, dobrze wybrać ciekawe filmy, programy, gry historyczne, zarówno te elektroniczne jak i gry planszowe. Ważne jest, aby podczas przekazywania faktów historycznych angażować różne zmysły i zorganizować różnorodne aktywności. Nieodzowna jest przy tym nasza fascynacja i entuzjazm. Muszą być autentyczne i nieskrępowane, bo zasada jest prosta – nie można nikogo nakłonić do czegoś, do czego sami nie mamy przekonania i co nas samych nuży. Dobrym sposobem na przeżywanie historii odległej jest pokazywanie dziecku konkretnych miejsc. Czy jakiekolwiek dziecko przejdzie obojętnie obok zamku w Malborku czy obok Wawelu? Kontakt z historią ukrytą w ulicach, murach, rzeźbach budzi autentyczne zainteresowanie. Dotknięcie średniowiecznych murów, zapach lochu nadają historii realnych kształtów, uświadamiają, że kiedyś ktoś je stworzył, że byli w tych miejscach ludzie, których umysły i ręce je wzniosły.
Niestety, w szkole historia często odzierana jest z tego, co ludzkie, z tego, co daje możliwość przeżywania jej. Historia sprowadzona do „przedmiotu historia”, do suchych faktów i dat, bez pokazywania jej przyczynowo-skutkowego charakteru może zniechęcić do niej każdego. Tu także rola rodziców jest ogromna. Rysowanie map ukazujących powiązania pomiędzy zdarzeniami historycznymi, ukazanie różnic w interpretacji faktów historycznych oraz wszelkie ciekawostki są narzędziami do nauczenia dziecka rozwijania umiejętności łączenia faktów i samodzielnego, logicznego myślenia przyczynowo-skutkowego.
W końcu, jak pisał Cyceron: Historia – świadek czasu, światło prawdy, życie pamięci, nauczycielka życia, zwiastunka przyszłości.
Autorka jest socjologiem familiologiem (specjalista ds. rodziny), trenerem, działaczką na rzecz rodziny, jedną z głównych inicjatorów oraz współzałożycieli Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, była pełnomocnikiem ministra sprawiedliwości ds. konstytucyjnych praw rodziny.
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com