„Nowości Dziennik Toruński”: Toruńskie Wodociągi ponawiają apel, by odpady wyrzucać do śmietnika

„Nowości Dziennik Toruński” – Toruńskie Wodociągi – kanalizacja – użytkowanie – apel Gazeta regionalna „Nowości Dziennik Toruński” przekazuje ponowny apel Toruńskich Wodociągów, by odpady wyrzucać do śmietnika, a nie do kanalizacji. Spółka przypomina, że gdy przedmioty, które nie rozpuszczają się w wodzie, trafią do kanalizacji, powodują liczne awarie sieci i konieczność kosztownych jej napraw. Wodociągi podkreślają, że unowocześnienie i rozbudowa sieci wodociągowej i kanalizacyjnej Torunia kosztowała ponad pół miliarda złotych. „Dziś nadal inwestujemy w rozwój infrastruktury, ale sporo wydajemy także na bieżące naprawy. Możemy ograniczyć te koszty. Wspólnie. Między innymi wystarczy nie traktować kanalizacji jako śmietnika” – pisze spółka w materiale informacyjnym. Prezes Toruńskich Wodociągów Władysław Majewski powiedział, że problem niewłaściwego użytkowania kanalizacji narasta. Jako największy obecnie kłopot dla systemów niegrawitacyjnych, w których ścieki odprowadzane są poprzez systemy przepompowni, wskazał chusteczki nawilżane, patyczki higieniczne oraz grube, nierozpuszczalne w wodzie ręczniki papierowe. Masowo wrzucane do urządzeń kanalizacyjnych zatykają sita i pompy urządzeń. Władysław Majewski dodał, że każdego dnia pracownicy Toruńskich Wodociągów muszą oczyszczać pompy i systemy filtrujące zapchane odpadami. Podkreślił, że zapchane wirniki można wyczyścić tylko ręcznie. Muszą to zrobić pracownicy wodociągów. „Musi pojechać na miejsce ekipa. Maszynę trzeba wyłączyć. To trwa i generuje koszty. Powoduje też perturbacje też dla naszych odbiorców, więc chcemy tego unikać” – powiedział Władysław Majewski. Dodał, że prawidłowa eksploatacja spowoduje, że tych awarii będzie mniej, co będzie z korzyścią dla wszystkich. Prezes Toruńskich Wodociągów powiedział, że pracownicy zakładu wyjeżdżają średnio 2-3 razy dziennie, by naprawiać zapchane przepompownie. Podkreślił, że sieć kanalizacyjna w Toruniu to skomplikowany układ o łącznej długości ponad 680 kilometrów. Obejmuje 60 obiektów technicznych, głównie przepompowni. Prezes wyjaśnił, że „gdy jedna z nich zostanie zapchana, to natychmiast cały ten system zostaje zaburzony. Naprawa wymaga dużo czasu i jest kłopotliwa”. Władysław Majewski dodał, że koszty takich napraw są dosyć spore – dziennie jest to od kilkudziesięciu do kilkuset złotych, co w ciągu miesiąca daje dziesiątki tysięcy. Koszty pokrywa ze swojego budżetu przedsiębiorstwo. Ponadto każda interwencja związana z awarią wiąże się także z nieplanowanym wyłączeniem wody nawet na kilka godzin i wynikającymi z tego niedogodnościami dla mieszkańców. „Nowości” toruńskie przypominają, że do sedesu nie wolno wrzucać także pieluch jednorazowych, materiałów opatrunkowych, gazet, ubrań i tekstyliów, włosów i sierści zwierząt oraz chemii budowlanej, farb i olejów. Do ubikacji nie wolno też wrzucać resztek jedzenia ani zużytych tłuszczów spożywczych. Prezes Toruńskich Wodociągów wyjaśnił, że pod wpływem niskiej temperatury tłuszcze ścinają się, osadzają i zbrylają, zatykając rury, sita i urządzenia przepompowujące ścieki. Zaapelował zwłaszcza do restauratorów, by tłuszcze wyrzucali do specjalnych pojemników. IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/nowości.com.pl & wodociagi.torun.com.pl/d jl/w Siekaj

facebook
by e-smart.pl