Dlaczego coraz mniej czasu poświęcamy dzieciom?
prof. Michał A. Michalski
Żyjemy w świecie paradoksów, a jednym z obszarów, gdzie pojawia się ich niemało, jest czas. Biorąc pod uwagę globalizujący się świat, mówi się na przykład o nowych podziałach społecznych i wskazuje na dwie grupy ludzi w kontekście zatrudnienia: jedna, to ci, którzy mają dużo pieniędzy, lecz za mało czasu; druga – ci, którzy mają dużo czasu, ale nie mają z czego się utrzymywać. Co ciekawe, w jakimś sensie, jedni zazdroszczą drugim, tego czego im samym brakuje.
Problem ten bynajmniej nie jest nowy, zapewniając od wieków zajęcie ekonomistom, którzy na różne sposoby w swoich analizach uwzględniają wymiar czasowy stanowiący nieodłączny element naszej ludzkiej rzeczywistości. Z jednej strony, czas wydaje się być nieograniczony, a z drugiej – w perspektywie pojedynczego ludzkiego życia – wiemy, że nie jest nieskończony. Co więcej, to on właściwie wyznacza nam granicę.
Prowadząc zajęcia z zarządzania, a także spotkania z młodymi ludźmi, którzy przygotowują się do małżeństwa, czasami postanawiam pokazać słuchaczom, w jaki sposób nasza łacińska kultura w swym obecnym kształcie skutecznie wyrabia w nas jeden – bardzo specyficzny – sposób myślenia o czasie. Proszę słuchaczy o dokończenie zdania, które zaczyna się od słów: „Czas to…” i po chwili ciszy pada na ogół nieśmiałe dopowiedzenie: „…pieniądz”. W ten sposób potwierdzone zostaje zwycięstwo pewnej wizji człowieka i ludzkiego życia, które zaproponował Beniamin Franklin – jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych.
Niekiedy po tym szybkim teście rozwija się krótka dyskusja skłaniająca do refleksji, czy rzeczywiście ten – tak popularny i wszechobecny slogan – mówi prawdę o życiu i o tym, czego od niego oczekujemy? Najczęściej razem dochodzimy do konstatacji, że taki sposób myślenia powoduje zagubienie czegoś istotnego… Wówczas przywołuję inną – właściwie przeciwną wersję – tego powiedzenia, której autora niektórzy kojarzą, ale raczej nikt nie wie, że to on wypowiedział te słowa. Chodzi o kardynała Stefana Wyszyńskiego i jego słowa, że czas to nie pieniądz, ale, że czas to miłość!
I w zdaniu tym zawiera się zarazem podpowiedź dla wielu z nas – zabieganych ojców i matek, którzy czasem nie wiedzą, w co ręce włożyć, bo czas ucieka, a milion spraw czeka… Sformułowanie to przychodzi z pomocą, by samemu sobie i światu, jaki tworzymy dla naszych bliskich, postawić niełatwe pytanie o nasze problemy z czasem… Może okaże się, że jego brak nie jest tak naprawdę problemem, ale jedynie symptomem czegoś o wiele bardziej poważnego – niedoboru miłości. Potwierdzają to niestety badania http://www.tnsglobal.pl/archiwumraportow/files/2014/07/K.047_Ile-czasu-rodzice-poswiecaja-swoim-dzieciom_O05a-14.pdf, z których wynika, że jako rodzice drugiej dekady XXI wieku mamy coraz mniej czasu, dla tych, których… kochamy. Okazuje się, że pomiędzy rokiem 2004 a 2014 odsetek rodziców spożywających z dzieckiem posiłki spadł z 83% do 53%, rozmawiających z dzieckiem na różne tematy obniżył się z 60% do 46%, oglądających razem telewizję z 58% do 44%, wykonujących wspólnie obowiązki domowe z 37% do 33%.
Może więc warto zadać sobie dwa pytania? Pierwsze: Co nas, rodziców, coraz bardziej odciąga od życia rodzinnego i wychowywania naszych dzieci? I drugie: Kto, a może co, zastępuje nas w tym czasie, kształtując charakter i osobowość naszych synów i córek?
A może nawet jeszcze jedno: Czy naprawdę nam się to podoba..?
Autor jest prezesem Fundacji Instytut Wiedzy o Rodzinie i Społeczeństwie (wydawcy PFR), kulturoznawcą, etykiem gospodarczym, badaczem współzależności miedzy kulturą, rodziną i gospodarką. Profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tatą pięciorga dzieci.
Zdjęcie ilustracyjne/Pexels.com