Jak pierwsze wzorce relacji rodzic–dziecko kształtują przyszłe wybory człowieka
Anna Maria Dubaj
Czas niemowlęcy jest niezwykły. To właśnie w pierwszym roku życia tworzą się podwaliny kształtującej się osobowości, których źródło ma związek z jakością relacji między dzieckiem a rodzicem. Stworzenie dobrej więzi jest kluczowym aspektem rozwoju, który ma wielkie znaczenie w dalszym życiu człowieka, czyniąc je pełnym spontaniczności, radości i otwartości na wyzwania lub odwrotnie. Brytyjski psychoanalityk John Bowlby dowodził, że wczesnodziecięce przywiązanie funkcjonuje jako matryca, na podstawie której tworzone są kolejne więzi w dorosłym życiu. Styl przywiązania wpływa na zachowanie człowieka przez całe życie, w tym na to, w jakie związki będzie się on angażować w przyszłości i jakich wyborów życiowych będzie dokonywał. Wyróżniamy więc cztery typy przywiązania: bezpieczny, lękowo-ambiwalentny, unikowy oraz zdezorganizowany.
Osoby bezpiecznie przywiązane – czerpią satysfakcję z wzajemnej bliskości i akceptują zachowania partnera i innych bliskich osób prowadzące do bliskości i ją zwiększające, bo się jej po prostu nie boją. Charakteryzuje je zadowolenie z pozostawania w bliskiej, intymnej relacji, bo wierzą, że drugi człowiek czy otaczająca rzeczywistość jest rzetelna, godna zaufania i przewidywalna. Czują się kochani.
Styl lękowo-ambiwalentny – poszanowanie podmiotowości innej osoby jest regularnie nadszarpywane. Wskutek doznawanej niepewności dziecko doświadcza lęku separacyjnego, porzuca aktywność związaną z eksploracją otoczenia, bo zaczyna się bać. Do uformowania tego typu wzorca przyczynia się opiekun nieprzewidywalny, to znaczy w pewnych sytuacjach dostępny, a w innych nie lub stosujący groźby porzucenia jako formę kontroli nad dzieckiem. Ta mieszanka emocji podkopuje jego poczucie sprawstwa, prowadzi do nadmiernej zależności od innych dorosłych.
Styl lękowo-unikający – formuje się w sytuacji, gdy dziecko nie ma pewności, że gdy będzie poszukiwało opieki, to spotka się z pomocną odpowiedzią ze strony opiekuna, a wręcz spodziewa się odtrącenia. Najczęściej także główna figura przywiązania ma bardzo wysokie wymagania, nie okazuje zaś troski, a komunikatów nagradzających wysyła niestety niewiele. Schemat tego stylu prowadzi do pielęgnacji w dziecku postawy: jeśli umiesz liczyć, licz na siebie. Postawa ta wiedzie do wykształcenia niskich kompetencji społecznych i tendencji do wszelkich kompulsywności i uzależnień, które mają zastąpić zdrowe relacje i zmniejszyć ból istnienia. Człowiek staje się w konsekwencji samotnikiem, nie potrzebuje innych osób, już w dzieciństwie przecież nie mógł na nich liczyć.
Styl lękowo-zdezorganizowany – dziecko przejawia różne sposoby radzenia sobie ze stresem, często sprzeczne ze sobą i dziwaczne. Wzorzec ten obserwowano u dzieci maltretowanych, dzieci z rodzin z problemem alkoholowym czy też dzieci matek cierpiących na depresję. Opiekun i jego stan emocjonalny stanowi wówczas zagrożenie dla dziecka, które z jednej strony chce swojego opiekuna uratować, a z drugiej się go boi. Żeby uciec od ogromnej samotności i lęku przed życiem, dysocjuje, czyli odcina się od własnych emocji. Takie osoby często same borykają się w przyszłości z trudami emocjonalnymi, które determinują wiele życiowych wyborów, utrwalając mechanizmy z pogranicza wyuczonej bezradności i pchają je często w relacje kat–ofiara, zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym.
Na szczęście nie jesteśmy zdani na przeszłość, każdy z nas dysponuje grupami wsparcia w postaci dobrych relacji przyjacielskich, dobrych relacji terapeutycznych, wspólnotowych czy też zbioru zdrowych cech osobniczych, które popychają nas w kierunku prawdy i wolności, zarówno w relacji z sobą samym, jak i z innymi. Ujmując to w jednym zdaniu – sami możemy stać się wystarczająco dobrym rodzicem dla siebie samego, jeśli nie zapomnimy o wewnętrznym dziecku, które siedzi w każdym z nas i wpatruje się w nasze oczy, wyczekując zaangażowania, intymności i czułości.
Autorka pracuje jako psychoterapeuta w nurcie psychodynamicznym, pomagając osobom dorosłym i dzieciom w radzeniu sobie z życiem oraz w dostrzeganiu przez nich samych ukrytego w nich piękna. Żona i mama nastolatka.
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com