Lawina pod Rysami – 22. rocznica

Lawina pod Rysami – 22. rocznicadokumentacja 22 lata temu, 28 stycznia 2003 roku doszło do największej tragedii lawinowej w polskich Tatrach. Pod Rysami zginęło ośmioro młodych osób, uczestników wycieczki szkolnej. Wypadek odbił się szerokim echem w mediach i wśród miłośników wspinaczek górskich. Lawina porywała w sumie dziewięć osób spośród trzynastoosobowej grupy zmierzającej zimą na najwyższy polski szczyt w Tatrach. Uczestnikami wyprawy byli uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego im. Leona Kruczkowskiego w Tychach oraz osoby związane z działającym w tej szkole klubem sportowym. Organizatorem, a zarazem przewodnikiem wycieczki był nauczyciel geografii i kierownik szkolnego klubu sportowego „Pion”. Pod jego opieką grupa, w skład której wchodziło także 10 uczniów, brat jednego z nich i drugi opiekun, wyruszyła na Rysy około godziny 6:30 ze schroniska nad Morskim Okiem, gdzie spędzali noc. W Tatrach obowiązywał wówczas drugi stopień zagrożenia lawinowego, a warunki pogodowe były fatalne. Przez całą noc padał śnieg, zaś w góry zawitała odwilż. Grupa była zbyt duża i nie znajdowała się pod opieką licencjonowanego przewodnika. Nauczyciel kierujący wyprawą nie zastosował się do zaleceń Włodzimierza Cywińskiego, znanego ratownika tatrzańskiego, który w tym czasie kończył dużur w schronisku i stanowoczo odradzał wyjście w góry. Potężna lawina – niemal spod szczytu Rysów w stronę Czarnego Stawu zeszła około godziny 11:00. W momencie, gdy zaatakowała grupę, ta była podzielona: wyżej znajdowały się trzy osoby z nauczycielem, poniżej były dwie mniejsze grupki. Wielkość lawiny oceniono potem się na 13 hektarów, masę spadającego śniegu – na 26 tysięcy ton, czoło lawiny miało kilka metrów wysokości. Uderzenie było tak silne, że rozbiło pokrywę lodową Czarnego Stawu, choć miała ona grubość od 70 do 100 centymetrów. Cztery osoby, w tym Mirosław Szumny, znalazły się ponad śnieżnym obrywem, dzięki czemu nie odniosły obrażeń. W lawinie zginęło ośmioro uczniów oraz drugi opiekun wycieczki.(więcej) Pomoc została wezwana natychmiast po wypadku przez przypadkowego turystę, który był w pobliżu. Wyprawą dowodził osobiście kierownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Jan Krzysztof. Pierwszego dnia odkopano 3 osoby: dziewczynę, która nie miała większych obrażeń, oraz dwóch chłopaków – jeden już nie żył, drugi zmarł później w szpitalu. Wiadomo było, że pod śniegiem pozostało jeszcze 6 osób. W ciągu dnia na lawinisku pracowało 36 ratowników TOPR-u, w tym dwóch lekarzy i sześciu przewodników psów lawinowych, oraz przeszkoleni pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, wśród nich dyrektor TPN Paweł Skawiński. Wieczorem, w dniu zejścia lawiny, przerwano poszukiwania z powodu złych warunków pogodowych. Ratownicy uznali za niemożliwe przeszukiwanie okolic Czarnego Stawu. Już w tym momencie, podejrzewano, że niektóre ofiary zostały pogrzebane pod jego lodem – taką opinię wyraził między innymi Adam Marasek, jeden z najbardziej doświadczonych TOPR-owców. Następnego dnia od rana wznowiono akcję, mimo trzeciego stopnia zagrożenia lawinowego. Tego samego dnia miała miejsce awaria śmigłowca „Sokół”. Pilot z trudem wylądował w Murzasichlu, poważnie uszkodził przy tym maszynę. Dalsze poszukiwania, prowadzone również z udziałem słowackich ratowników oraz psów lawinowych nie przyniosły rezultatu. Ciała pozostałych ofiar, wepchnięte wraz z lawiną pod zamarzniętą taflę Czarnego Stawu pod Rysami, odnaleziono dopiero na wiosnę, po roztopach – jedno z ciał wyłowiono z głębokości aż 26 metrów. Ostatnią ofiarę odnaleziono dopiero 17 czerwca. Ogółem TOPR zorganizował 14 wypraw poszukiwawczych, w których udział wzięło 260 ratowników, 36 psów lawinowych, a ratownicy pracowali 2203 godzin. Nauczyciel, odpowiadający za wyjście w góry feralnego dnia, został w 2006 roku skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Na podstawie tragicznych wydarzeń, w 2010 roku nakręcono film pod tytułem „Cisza”.Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/K.Sowinska/dok.

facebook
by e-smart.pl