Mija 80. rocznica przybycia polskich dzieci do Pahiatua w Nowej Zelandii

Nowa Zelandia – polskie dzieci – Pahiatua – 80. rocznica przybycia Dziś mija 80. rocznica przybycia 733 polskich dzieci i ich 105 opiekunów na pokładzie amerykańskiego statku USS General Randall do portu w Wellington. W miasteczku Pahiatua w Nowej Zelandii, dzieci znalazły schronienie przed okrucieństwami II wojny światowej. W Sejmie 16 października otwarto wystawę „Druga ojczyzna” 80 lat po przybyciu polskich dzieci do Pahiatua w Nowej Zelandii”. Inicjatorem ekspozycji była Ambasada Nowej Zelandii w Warszawie. Przewodnicząca Grupy Parlamentarnej Polsko- Nowo Zelandzkiej, posłanka Wanda Nowicka przypomniała, że Nowa Zelandia przyjęła polskie dzieci, które musiały uciekać wraz z opiekunami przed Sowiecką Rosją, która zaatakowała Polskę podczas II wojny światowej. „Te dzieci Nowa Zelandia przyjęła, ugościła i wychowała. Większość z tych dzieci, już dorosłych osób zostało w Nowej Zelandii, niektóre wróciły do Polski. Jest to przede wszystkim fantastyczna historia solidarności ponad ogromnymi podziałami geograficznymi. Dzieci otrzymały fantastyczną gościnę i zamieszkały na terytorium, które nazwano Małą Polską” – przypomniała Wanda Nowicka. Aleksandra Kulak była wśród dzieci z Pahiatua. Po kilku latach spędzonych w Nowej Zelandii wróciła do Polski. Dziś wspomina swoją historię, utratę domu i rodziny oraz próbę odnalezienia się w nowym miejscu. „Byłam wtedy siedmioletnią dziewczynką. Po bardzo trudnym doświadczeniu czułam się oszukana przez świat. Odebrano mi matkę” – wspominała Aleksandra Kulak. Przypomniała, że najpierw odebrano jej dom, później matka musiała ją okłamać, żeby ją chronić, by mogła opuścić dom. Straciła zaufanie do starszych, słowa przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. „A tam były czyny, było nam tam naprawdę dobrze – i wtedy to się wierzy” – wspominała dzieciństwo w Pahiatua Aleksandra Kulak. Dyrektor Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie dr Józef Zalewski przypomniał, że polskie dzieci, ratowane przed śmiercią, wywożone z terenów okupowanych do Nowej Zelandii, dostały drugie życie. „Polacy są rozrzuceni po całym świecie. Dla tamtych dzieci to była druga ojczyzna, która dawała szansę normalnego życia. Gdyby dzieci pozostały na okupowanych terenach, prawdopodobnie nie zostałoby śladu po nich. Tylko bezimienne groby, gdzieś zasypane śniegiem czy piaskiem. A w Nowej Zelandii dostały drugie życie” – podkreślił dr Józef Zalewski. W 1941 roku na mocy porozumienia między Stalinem a rządem RP na uchodźctwie, polscy zesłańcy przebywający na terenie Związku Sowieckiego dołączyli do armii tworzonej przez generała Władysława Andersa na Bliskim Wschodzie. Wśród 125 tysięcy obywateli polskich, jedna trzecia to cywile. Z inicjatywy premiera Nowej Zelandii – Petera Frasera i jego żony Janet, w miejscowości Pahiatua powstał obóz dla polskich dzieci, do którego 30 października 1944 roku dotarło 733 małych Polaków i ich 105 polskich opiekunów. Rząd nowozelandzki pokrył koszty utrzymania Polaków. Ostatni wychowankowie opuścili obóz w Pahiatua 15 lipca 1949 roku. Został on zlikwidowany, budynki zostały zburzone lub przejęte przez lokalną społeczność. Polskie dzieci pozostały pod nadzorem dwunarodowościowej Rady Opiekuńczej Dzieci Polskich w Nowej Zelandii. Na powrót do Polski zdecydowało się zaledwie 50 mieszkańców.IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/ #Wosiek/w fj

facebook
by e-smart.pl