O możliwych konsekwencjach kryzysu demograficznego w Polsce
dr Krzysztof Szwarc
Postępujący proces starzenia się społeczeństwa przy utrzymującej się na niskim poziomie dzietności powoduje pogłębianie się kryzysu demograficznego. Wprawdzie liczba ludności kraju utrzymuje się na poziomie nieco ponad 38 milionów mieszkańców, lecz zauważalna jest już tendencja malejąca. Wynika to z ujemnego przyrostu naturalnego.
Od 2013 roku roczna liczba zgonów jest większa niż roczna liczba urodzeń. Perspektywy demograficzne nie wskazują na to, by w najbliższych latach ta tendencja się odwróciła. Prognozy Głównego Urzędu Statystycznego przewidują, że do roku 2050 będziemy mieć ciągły ujemny przyrost naturalny. Konsekwencją tego procesu będzie spadek liczby ludności kraju. Według GUS-u za trzydzieści lat Polska może liczyć niespełna 34 miliony mieszkańców.
Skala tych zmian będzie uzależniona od wielu czynników, wśród których należy przede wszystkim wymienić przyszłą liczbę urodzeń. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można zaryzykować stwierdzenie, że w najbliższej przyszłości (horyzont do 30 lat) na świat będzie przychodziło coraz mniej dzieci. Będzie to konsekwencja malejącej liczby urodzeń w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i pierwszej dekadzie XXI wieku. Najmniej urodzeń odnotowano w latach 2003-2005. Za około dziesięć lat osoby urodzone w tamtym okresie będą w wieku najlepszym z biologicznego punktu widzenia do prokreacji (27-29 lat, jest to także wiek, w którym obecnie kobiety najczęściej rodzą dzieci).
Skoro tych osób będzie relatywnie mało to siłą rzeczy kolejne pokolenia będą co najwyżej równo liczne, o ile dzietność będzie na poziomie gwarantującym zastępowalność pokoleń, a to będzie niezwykle trudne do osiągnięcia. Zatem należy oczekiwać kolejnego spadku liczby urodzeń. Jednocześnie będzie wzrastała liczba osób starszych, co będzie konsekwencją bardzo dużej liczby urodzeń w latach pięćdziesiątych XX wieku. Obecnie te osoby mają między 60 a 70 lat. I będą coraz starsze, a więc liczba zgonów również będzie wzrastać. Konfrontując to z malejącą liczbą urodzeń, otrzymamy pogłębiający się ujemny przyrost naturalny, a więc w konsekwencji malejącą liczbę ludności.
Kryzys demograficzny doprowadzi nie tylko do zmniejszenia liczby mieszkańców kraju. Dużo gorszą konsekwencją będzie dalsze pogorszenie już niekorzystnej struktury ludności według wieku. Wzrastająca liczba osób starszych spowoduje wzrost liczby emerytów. Będzie on tym bardziej wyraźny, gdy uświadomimy sobie, że długość życia ludzkiego systematycznie się zwiększa. Konieczna będzie taka organizacja systemu emerytalnego, by te osoby miały zapewnione godne życie. Obecnie na rynku pracy funkcjonuje tzw. drugi wyż demograficzny, który zapewnia środki na utrzymanie obecnych emerytów. Należy jednak pamiętać, że w perspektywie 15-20 lat również te osoby zaczną osiągać wiek emerytalny. Ich sytuacja może być o wiele gorsza z uwagi na potencjalnie mniejszą liczbę osób na rynku pracy w przyszłości, zważywszy na malejącą liczbę urodzeń po roku 1989.
Wspomniane wyżej konsekwencje kryzysu demograficznego (zmniejszająca się liczba ludności, coraz mniejsza liczba potencjalnych rodziców, duże obciążenie systemu emerytalnego) nie są jedynymi wynikającymi z zaistniałej sytuacji, ale najważniejszymi. Poza nimi można wymienić także zmniejszającą się liczbę potencjalnych klientów sklepów i zakładów usługowych (zmniejszający się popyt), co może doprowadzić do upadku wielu przedsiębiorstw. Konsekwencje przemian, które miały miejsce 20-30 lat temu będą odczuwalne jeszcze przez długie dziesięciolecia.
Autor jest demografem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Sekcji Demografii Historycznej Polskiego Komitetu Demograficznego PAN, członkiem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, redaktorem statystycznym Zeszytów Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a także Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Tata trojga dzieci.
Zdjęcie ilustracyjne/Pexels.com