Ku jezioru (To The Lake), czyli jak Rosjanie przewidzieli pandemię (16+) (recenzja serialu telewizyjnego)
Dariusz Kloch
Głośna ostatnio z wiadomych względów propozycja Netflixa to apokaliptyczna wyprawa w głąb dzikich ostępów współczesnej Rosji, z dnia na dzień opanowywanej przez tajemniczego wirusa. Mający premierę w 2019 roku thriller psychologiczny skupia się na losach dwóch patchworkowych rodzin, zmuszonych do heroicznej walki o równowagę między przetrwaniem a zachowaniem człowieczeństwa. Serial, zgrabnie wykorzystując popularne zachodnie klisze, opowiada o trudach w relacjach między najbliższymi.
Odcięcie
Siergiej wraz ze swoją partnerką Anną oraz jej nastoletnim synem Miszą prowadzą zwyczajne życie klasy średniej na obrzeżach Moskwy. Czterdziestoletni mężczyzna po rozstaniu z żoną chciałby poświęcać więcej czasu synowi, ale była żona robi wszystko, aby ograniczyć mu kontakty z własnym dzieckiem. Pewnego zimowego dnia mediami wstrząsa komunikat o groźnym wirusie wywołującym zapalenie płuc. Bohaterowie bagatelizują sprawę do momentu, w którym zagrożenie dotychczas znane z telewizyjnych wypowiedzi wirusologów dotyka ich bezpośrednio. Władza, obawiając się wybuchu paniki w wielomilionowej metropolii, wysyła do jednej ze szkół ciężkozbrojne oddziały antyepidemiczne z zamiarem poddania kwarantannie zarażonych dzieci. Zrządzenie losu sprawiło, że do feralnej placówki uczęszcza kilkuletni Anton, syn Siergieja oraz jego byłej żony Iriny. Aglomerację ogarnia chaos, a pozbawione klarownych wytycznych służby porządkowe przystępują do grabieży oraz terroru wymierzonego w ludność cywilną.
Ucieczka
Horror narastającego bezprawia oraz samowolki żołnierzy dotyka także zaprzyjaźnionego sąsiada Siergieja, Leona. Rosyjski wojskowy i oligarcha nieudolnie wychowuje swoją zbuntowaną córkę Polinę. Uzależniona od alkoholu dziewczyna z pogardą odnosi się do niewiele starszej macochy Mariny, co staje się zapalnikiem nieustannych konfliktów w domu rubasznego i na pozór beztroskiego Leona. Przygnębiona rzeczywistością Polina, w obliczu niepewnego jutra, postanawia poszukać uwagi u autystycznego Miszy. Chłopak z zespołem Aspergera obawia się jednak zaangażowania w relację z młodą i onieśmielającą go kobietą. Prędko okazuje się, że uciekać pragnie tutaj każdy – w objęcia samotności, kochanków, nałogów bądź też zdrady czy nieodpowiedzialności. Groza epidemii i jej bezlitosny dyktat codziennych sprawdzianów zmusza wszystkich do wspólnego odnalezienia miejsca, które pozwoli zdesperowanym rodzinom ukryć się przed prześladującym je strachem.
Azyl
Ośmioodcinkowy serial bazuje na utartych przez amerykańską kinematografię schematach, lecz te przełożone na rzeczywistość rosyjską nie tracą na atrakcyjności. Gęsty klimat nierównej batalii o przeżycie we wschodnich rubieżach to zdecydowanie powiew świeżości, a wielowymiarowi, niejednoznaczni moralnie bohaterowie nie pozwalają oderwać się od ekranu. Epidemia zbierającego żniwo wirusa jest skutecznym pretekstem do pochylenia się nad ludzką psychiką, zachęcającym do podjęcia studium nad instynktem przetrwania i wędrówki ku mrocznym zakamarkom człowieczeństwa. Wyróżnić tutaj należy przede wszystkim przełamujący tabu wątek pochodzących z dwóch różnych planet Miszy i Poliny, potraktowanych przez scenarzystów wiarygodnie i ze sporą dawką wrażliwości. O ile można przyczepić się do niekiedy nieracjonalnych kroków stąpających po cienkim lodzie pozostałych postaci, produkcja w aspekcie czysto ludzkim wychodzi zwycięsko w starciu ze swoimi inspiracjami zza oceanu. Tytułowe jezioro i wiodąca do niego, usiana wybojami droga to bardzo niepewna obietnica spokojnego azylu, do którego pragnie dążyć chyba każdy z nas. Choć produkcja nie ustrzegła się wad, jest zdecydowanie warta polecenia rodzicom i starszej młodzieży.
Autor jest blogerem, zajmuje się tematyką obywatelską. Redaktor naczelny portalu Propolski.pl