Będę strażakiem! Czyli o podarowaniu dzieciom wolności wyboru
dr Paulina Michalska
Założę się, że chociaż raz w życiu rodzice, ciocie, wujkowie lub ktokolwiek inny w waszym otoczeniu powiedział o waszym dziecku coś w rodzaju: „O! To będzie zawodowy piłkarz!” albo: „Ona jest urodzonym chirurgiem – w ogóle nie boi się widoku krwi”. Brzmi znajomo? U nas też tak jest. I być może rzeczywiście tak się stanie, ale nie byłabym tego taka pewna….
Zastanawiały mnie zawsze opisy kariery jakichś sławnych osób zaczynające się od słów: „Już od najmłodszych lat wszyscy zauważali jego/jej wyjątkowy talent”. I być może w przypadku genialnych dzieci tak właśnie się dzieje. I może właśnie wasze dziecko jest takim geniuszem muzycznym, aktorskim, sportowym… Jednak większość rodziców nie wie, kim w przyszłości będzie ich pociecha. Czy szał na wszystko, co związane ze strażą pożarną minie nim synek skończy cztery lata, czy rzeczywiście zostanie kiedyś zawodowym strażakiem? Czy tiulowe sukienki, plastikowy mikrofon i wrodzony talent do śpiewania zaprowadzi kiedyś waszą córkę na estradę? Kto wie…
Jak jednak pomóc dziecku podjąć tę właściwą decyzję?
Wiadomo, że czterolatek, który uwielbia traktory na pewno będzie mówił, że jego życiowym marzeniem jest zostać rolnikiem. I nie trzeba mu wówczas tłumaczyć: „Wiesz. Praca rolnika jest bardzo trudna, a na dodatek mieszkamy w bloku, więc gdzie będziesz tę ziemię uprawiał?”. Teraz to tylko zabawa, pasja, a z czasem sam odkryje, że trzeba mieć ziemię, by ją uprawiać. I może przejdzie mu ochota na jazdę traktorem, a może wręcz przeciwnie – pójdzie do szkoły rolniczej, kupi swoje pierwsze pole… Nie wydaje się więc konieczne uświadamianie czterolatka, że to, co sobie wymyślił nie jest możliwe do spełnienia. A jeśli w ten sposób już na początku podetniemy mu skrzydła? Przecież on chce się czuć zrozumiany i akceptowany. Tylko wtedy będzie mógł powiedzieć: moi rodzice zawsze mnie wspierali w życiowych wyborach, zawsze mogłem na nich liczyć. I kiedy przyjdzie czas prawdziwych, dorosłych wyborów chętnie do takich rodziców przyjdzie po radę.
Nasze najstarsze dzieci zmieniały swoje życiowe wybory czasem kilka razy w roku. I jeszcze ostatecznie nie wiedzą, kim chcą być. Szczególnie nasze nastoletnie córki zmagają się z tym pytaniem. Jedna na dwa lata przed maturą, druga na progu wyboru liceum. Powtarzamy im, że wybór zawodu jest trudny, ale i łatwy zarazem i że z czasem odkryją to, co najbardziej im odpowiada. Najważniejsze, by praca była ich pasją i spełnieniem.
Czy to, że rodzice są naukowcami musi sprawić, że one również powinny poświęcić się nauce, nawet jeśli nie będą miały na to ochoty? Nieszczęśliwe są te dzieci, które od dzieciństwa muszą kroczyć ścieżką kariery, jaką wybrali dla nich rodzice. Tak jakby nie wypadało, żeby syn profesorów był np. fryzjerem czy kucharzem… A niby dlaczego? Czy pasja do gotowania albo strzyżenia włosów jest czymś złym? Czy taki zawód jest gorszy od pracy na uczelni? Jeśli nasze dziecko spełnia się w tym, żyje tym, nie potrafi przestać o tym myśleć, to to jest właśnie ścieżka życiowa dla niego.
Codziennie spotykamy ludzi, którzy lubią swoją pracę i takich, którzy wręcz jej nienawidzą. Od razu rozpoznamy pediatrę, który ma takie podejście do dzieci, że wizyta u niego to czysta przyjemność. I na pewno nie pójdziemy drugi raz do fryzjerki, która jest niespełnioną piosenkarką, ale w młodości czesała wszystkie koleżanki w klasie, więc została fryzjerką, bo tak było najprościej.
Pasja i wolność – to dwa klucze do dobrego wyboru zawodu przez nasze dzieci.
Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System – głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.
Zdjęcie ilustracyjne/Pexels.com