Polska od dziś na czele UE
UE-Polska-prezydencja Oczy wszystkich zwrócone na Polskę, która przez najbliższe pół roku będzie stała na czele Unii Europejskiej i kierowała jej pracami. O północy rozpoczęła się polska prezydencja. Stery we Wspólnocie Warszawa przejęła od Budapesztu. Polska po raz drugi objęła przewodnictwo w Unii. Po pierwszy sprawowała je w drugiej połowie 2011 roku. Każda prezydencja, bez względu na to czy pierwsza, druga, czy, jak w przypadku krajów Europy Zachodniej, „nasta” – to zawsze egzamin dla administracji danego państwa oraz zaplecza dyplomatycznego w Brukseli. Przez sześć miesięcy przedstawiciele polskich władz będą nadawać ton pracami Unii. Będą przygotowywać spotkania grup roboczych, czyli ekspertów z 27 krajów, ambasadorów i ministrów. Te ostatnie nazywane są Radami Unii Europejskiej, czyli sektorowymi posiedzeniami ministrów z różnych dziedzin, jak na przykład rolnictwo, transport, finanse, sprawy wewnętrzne czy sprawiedliwość. To kraj sprawujący prezydencję decyduje jakie tematy trafiają na posiedzenia ministrów 27-mki – może albo przyspieszać prace, albo je opóźniać. Także prezydencja odpowiada za prowadzenie negocjacji nad przepisami, proponowanie kompromisów, by przełamać impas. Za każdym razem kraj sprawujący przewodnictwo powinien być uczciwym i neutralnym pośrednikiem w rozmowach. Akurat przewodnictwo Polski przypada na początek cyklu instytucjonalnego – od pół roku jest nowy Parlament Europejski, a od miesiąca nowa Komisja Europejska. Nie będzie więc wiele spraw do sfinalizowania, ale jest jedna kluczowa – to pakiet farmaceutyczny, który ma zagwarantować bezpieczeństwo lekowe. Sprawić, że Europa uniezależni się od dostaw z zewnątrz, że leki będą dostępne szybciej po niższych cenach, a te generyczne będą trafiać na rynek szybciej. Ale Polska podczas prezydencji przede wszystkim będzie rozpoczynać prace nad regulacjami, które zaproponuje Komisja. Część ma się pojawić na przełomie lutego i marca. Na pewno Warszawa nie będzie się wyrywać do dyskusji na temat zaostrzania celów klimatycznych na unijnym forum, bo sama jest im przeciwna. Bezpieczeństwo to główne przesłanie polskiej prezydencji. Bezpieczeństwo w wielu obszarach, tym zewnętrznym, ale też między innymi energetycznym, ekonomicznym, czy informacyjnym. Polska chce wykorzystać najbliższe pół roku, by przekonywać do sfinansowania Tarczy Wschód. Warszawa argumentuje, że umocnienia na wschodniej granicy będą chronić Unię przed wykorzystywaniem migrantów jako obroni przez Rosję i Białoruś. Jednym z elementów budowania bezpieczeństwa będzie też stworzenie specjalnej strefy na Bałtyku. „Po tych dziwnych zdarzeniach z rosyjskimi i chińskimi statkami, po przerwaniu różnych instalacji na Bałtyku” – mówił wczoraj premier Donald Tusk. Traktat lizboński, który wszedł w życie w 2009 roku nieco ograniczył rolę kraju sprawującego prezydencję. Odebrał mu część zadań i prestiżu. I to już nie przywódca danego kraju organizuje szczyty na najwyższym szczeblu ale przewodniczący Rady Europejskiej. To nie minister spraw zagranicznych reprezentuje Unię w świecie, ale obecnie szefowa unijnej dyplomacji. Natomiast nie przeszkadza to prezydencji wywierać presję w sprawach zagranicznych. Polska już zapowiedziała na przykład starania o zaostrzenie unijnych sankcji wobec Rosji. „Mamy nadzieję uszczelnić już nałożone sankcje i nałożyć nowe, w szczególności na rosyjską flotę cieni, bardzo niebezpieczne tankowce, które są zagrożeniem tak geopolitycznym jak i ekologicznym” – mówił niedawno w Brukseli szef polskiego MSZ-tu Radosław Sikorski. Flota cieni składa się z kilkuset statków, które przewożą ropę łamiąc międzynarodowe sankcje. Jednostki są stare, zdezelowane i tym samym zagrożeniem dla środowiska, zwłaszcza na Bałtyku, na którym operują. W tej sprawie projekt musi najpierw przedstawić Komisja Europejska, której szefowa już zapowiedziała, że to zrobi. „To jasny komunikat dla Kremla – im dłużej trwa wojna, tym większy jest jej koszt dla rosyjskiej gospodarki” – mówiła kilkanaście dni temu Ursula von der Leyen. Plan jest taki, by 16.pakiet restrykcji wobec Rosji został przyjęty pod koniec lutego, w 3.rocznicę napaści na Ukrainę. IAR/Beata Płomecka/Bruksela/w dwi/