Na Białorusi narasta kryzys ziemniaczany
Białoruś – ziemniaki – kryzys Na Białorusi narasta kryzys ziemniaczany. Kłopoty z tym popularnym warzywem zaczęły się na początku roku i z każdym miesiącem jest coraz gorzej. Kilka dni temu reżim w Mińsku przyjął ustawę nakazującą sklepom posiadanie w asortymencie towarów również ziemniaków. Za brak kartofli na sklepowych półkach można dostać mandat w wysokości, w przeliczeniu od prawie 250 złotych do 10 tysięcy złotych. Białoruscy rolnicy już na początku roku alarmowali, że koszt produkcji i przechowywania ziemniaków przewyższa koszty sprzedaży. Wskazywali też na niskie plony i zbyt duży eksport kartofli do Rosji. Dyktator Aleksander Łukaszenka, chwalący się przy każdej okazji rolniczymi sukcesami Białorusi, trzy lata temu wprowadził zakaz importu ziemniaków, cebuli i kapusty. Ponieważ i to nie pomogło, poradził swoim rodakom, aby ograniczyli spożycie, bo jedzenie ziemniaków sprzyja otyłości. Na koniec zdecydował się uregulować tę kwestię ustawowo i przygotował dokument zobowiązujący hurtownie i sklepy do bezwzględnego dysponowania w asortymencie kartoflami. Białoruscy opozycjoniści, którzy od dawna zwracają uwagę na kryzys żywnościowy w swoim kraju, żartują, że niedługo pojawią się analogiczne ustawy dotyczące obowiązku posiadania w sklepach cebuli, jajek albo określonych gatunków mięsa.IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Maciej #Jastrzębski/w mk