Szef brytyjskiej dyplomacji – Rosji trzeba przykręcić śrubę
Rosja – wojna – brytyjska dyplomacja -sankcje Rosji trzeba teraz przykręcić śrubę – apeluje szef brytyjskiego MSZ. Na dzień przed rocznicą pełnoskalowej agresji David Lammy wydał oświadczenie, w którym zapowiada kolejne sankcje. Agresja, imperialistyczne cele i zagrożenie dla bezpieczeństwa kontynentu – tak David Lammy opisuje to, co robi Moskwa. „To czas, by przykręcić putinowskiej Rosji śrubę” – ocenia szef MSZ. I zapowiada, że jutro ogłosi pakiet sankcji: jeden z największych od początku wojny. „Europa musi wzmocnić poparcie dla Ukrainy” – apeluje szef MSZ. Deklaruje, że Londyn chce trwałego pokoju. Dodaje, że Brytyjczycy będą pracować nad nim z USA , ale też „europejskimi partnerami”. Z ostatnich deklaracji prezydenta Trumpa wynikało jednak, że dla Europejczyków prezydent USA roli raczej nie widzi. Foreign Office podkreśla, że mimo zmian rządów i premierów kurs Zjednoczonego Królestwa pozostaje niezmienny: od czasów Borisa Johnsona, przez krótki okres rządów Liz Truss, przez premierostwo Rishiego Sunaka, aż po powyborczą zmianę z prawicy na lewicę i rządy Keira Starmera. W czwartek premier Starmer ma być w Waszyngtonie. Stanie przed niełatwym zadaniem: podkreślić sprzeciw wobec dyplomatycznego kierunku ekipy Donalda Trumpa, być może spróbować wpłynąć na amerykańskiego prezydenta, a jednocześnie nie zrazić tradycyjnego sojusznika Królestwa. W środę, w dniu, gdy Donald Trump ostro skrytykował Wołodymira Zełenskiego, premier Keir Starmer rozmawiał z ukraińskim prezydentem przez telefon. Downing Street zawarła w komunikacie o tej rozmowie parę zdań nawiązujących jasno do krytyki Donalda Trumpa. Keir Starmer podkreślił, że „lider Ukrainy został wybrany demokratycznie”, a prezydent Trump nazwał Zełenskiego „niewybranym dyktatorem”. Premier Starmer dodał, że nie ma nic dziwnego, w tym, że na czas wojny zawiesza się wybory. „Zjednoczone Królestwo zrobiło tak podczas II wojny światowej”- podkreśliła jego kancelaria. To czytelna aluzja do wypowiedzi prezydenta USA, który sugerował, że ukraiński polityk nie ma demokratycznego mandatu, bo w kraju nie odbyły się wybory.Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski, Londyn/w fj