14 marca wyrok ws. śmierci 4-letniego Leosia poparzonego wrzątkiem
sąd – poparzenie – śmierć – dziecko – Leon – Leoś 14 marca Sąd Okręgowy dla Warszawy Pragi ogłosi wyrok w sprawie śmierci czteroletniego Leosia. Chłopiec niecałe dwa lata temu wpadł do wrzątku. Jego opiekunowie, czyli matka wraz z konkubentem, nie udzielili mu odpowiedniej pomocy. Dla prokuratury to zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem – stąd wniosek o 20 lat więzienia dla każdego z oskarżonych.Prokurator Kamil Żmudziński wskazywał w mowie końcowej, że choć poparzenia trzeciego stopnia objęły większą część ciała, dla matki chłopca oraz jej konkubenta nie były wystarczającym powodem, aby wezwać pomoc. „Każdy człowiek w tym czasie już by zainterweniował: wezwał karetkę, pomoc, zabrał dziecko do lekarza. Karolina W. zobaczyła poparzone dziecko od stóp do głów i wspólnie z Damianem G. postanowili nie wzywać pomocy medycznej. W tym momencie powstaje zamiar zabójstwa polegający na zamiarze ewentualnym. Zaczęli godzić się na to, że dziecko jest ciężko ranne i nie udzielą mu pomocy, a konsekwencją tego może być śmierć człowieka” – powiedział prokurator Kamil Żmudziński. Nie wezwali pomocy medycznej, a jedyną – jak mówił prokurator „pseudopomocą” – były woda i słońce. Właściwej reakcji u oskarżonych nie wywołał nawet pogarszający się stan dziecka. „To narastające cierpienie dziecka, ból, słabnięcie, wymioty, brak możliwości ubrania się, dziecko spało na brzuchu nagie, żeby w ogóle mogło się położyć, te męczarnie małego Leona trwały około tygodnia” – wyjaśnił prokurator. Chłopiec zmarł po tygodniu, a jego ciało matka wraz z konkubentem zakopali w lesie koło Garwolina. Mieli ukrywać poparzenie w obawie przed konsekwencjami: Damian W. bał się powrotu do poprawczaka. Leon przez pierwsze lata życia był wychowany przez babcię oskarżonej Danutę Cholewińską. Gdy Karolina W. poznała Damiana G. zabrała dziecko od babci i zerwała z nią kontakt. Danuta Cholewińska, jako oskarżyciel posiłkowy, winą za śmierć chłopca obarczyła konkubenta wnuczki. „Był moim słoneczkiem i przez ciebie ono zgasło. Jak mogłeś go nie dopilnować. Nie dałeś mi się spotykać z nim, nie dałeś dzwonić, wmawiałeś, że ja nie żyję” – mówiła Danuta Cholewińska. Babcia Karoliny W. mówiła też, że nie wierzy, aby dziecko samo wpadło do brodzika. Obrońcy oskarżonych chcą uniewinnienia. Pełnomocnik Karoliny W. chce też zmiany kwalifikacji czynu, nazywając go występkiem. Damian G. utrzymuje, że jest niewinny. „Wstydzę się tego do czego doprowadziliśmy. Źle się z tym czuję, nie wybaczę sobie do końca mojego życia do czego dopuściliśmy, oczywiście nieumyślnie. Nikt nie chciał, żeby Leon umarł” – mówił Damian G. Karolina W. ze łzami w oczach dodała, że żałuje tego co się stało.IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/#Turkowska/i wg/w mk