Zło dobrem zwyciężaj, czyli słowne aikido w rodzinie
Anna Maria Dubaj
Od zawsze człowiek doświadczał zła i starał się wyjaśnić jego przyczyny. Zło jest możliwe dzięki ludzkiej wolności wyboru. Właśnie ta zdolność, odróżniająca człowieka od zwierzęcia, stanowi potencjał zarówno dla tworzenia, jak i niszczenia. Jan Paweł II powiedział: „Zło ma zawsze czyjąś twarz i czyjeś imię”. Istotą zła „jest tragiczne uchybienie wobec wymogów miłości”. Dobro zaś jest potomstwem miłości, objawia się jako miłość i kieruje się ku miłości, bywa że prowadzi aż do miłości nieprzyjaciół: „Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go” (Rz 12,20). Dobro ma również u swojego rdzenia funkcję wybaczania, taką swego rodzaju stałą wykładnię, o której przypomina m.in. Biblia, zaczynając od Starego Testamentu: „Któż jest, Boże, jak Ty, który przebaczasz winę.., (On) zmyje nasze winy, wrzuci do głębin morskich wszystkie nasze grzechy” (Mi7, 18-19), a kończąc na Nowym Testamencie: „wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczać, czy aż siedem razy”, Jezus mu odrzekł: „nie mówię Ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy”. W starożytności liczba siedem była traktowana jako synonim pełni, doskonałości. Zatem wybaczyć siedem razy to wybaczyć doskonale, całkowicie i radykalnie, codziennie i bez wypominania. W teorii brzmi to prosto, tak więc czas na sensowną i prostą praktykę. Zanim jednak o praktyce, jeszcze chwila na analizę rodzinnych uchybień komunikacyjnych, które tworzą małe lub duże zło. Thomas Gordon, badacz komunikacji, opracował listę 12 błędów, które nie pozwalają nam na tzw. dobrą rozmowę w rodzinie i poza nią.
Są nimi: krytykowanie (nieprzemyślana, negatywna ocena), przezywanie (poniżanie i nadawanie etykiet), stawianie diagnozy (zabawianie się w psychologa amatora), chwalenie połączone z oceną (manipulowanie innymi), rozkazywanie (bezpodmiotowe traktowanie), grożenie (wzbudzanie lęku), moralizowanie (wzbudzanie poczucia winy), stawianie zbyt wielu pytań (przesłuchiwanie), udzielanie rad (dawanie recepty na jej problemy), odwracanie uwagi (bagatelizowanie problemów), logiczne argumentowanie (nie bierzemy pod uwagę emocji), uspokajanie (niedawanie prawa do przeżywania trudnych emocji).
W praktyce zło dobrem zwyciężać, to m.in. w sytuacjach konfliktowych dążyć do zrozumienia agresora, a nawet próby uczenia się od niego. Psychologowie twierdzą, że przy agresji słownej najważniejsza jest ochrona naszego samopoczucia. Werbalny atak, szczególnie ze strony osoby bliskiej, może zmylić naszą racjonalność i być pokusą do natychmiastowej zemsty. Zamiast więc patrzeć na członka naszej rodziny z przeciwnego brzegu, należy spróbować zobaczyć, na co on patrzy z otwartym sercem i jasnym umysłem. Osiąga się to tylko wtedy, gdy zamiast martwić się o nasz komfort, spróbujemy zrozumieć brak komfortu innego człowieka.
A oto przykład rodzinnej wymiany słownej: „Ze wszystkim jestem sama, a ty jesteś skończonym egoistą i nawet nie spytasz, w czym mi pomóc”. Używając techniki słownego aikido, odpowiedź brzmiałaby następująco: „Masz bardzo dużo na głowie, jesteś tym wszystkim zmęczona, rozumiem twój gniew, będę się starał być bardziej uważny”. Rozmówca unika egocentrycznego użalania się nad „raną” zadaną przez trudne słowa, tylko przenosi konflikt w funkcję zrozumienia i szukania rozwiązania. Niemal zawsze za atakiem słownym stoi ktoś, kto cierpi, a agresja bywa wątłym sposobem poproszenia o pomoc. Słowne aikido szuka moralnego ukierunkowywania konfliktu. Bez marnowania energii i przez skierowanie naszej uwagi na rzeczy naprawdę ważne, czyniące potencjalne pogodzenie. Prawo moralne zawierające się w tytule tych przemyśleń nakazuje podejmować wysiłek, aby życie poszczególnych osób tworzących rodzinę było szanowane. Aby osiągnąć owo proste dobro, trzeba wyraźnie zdać sobie sprawę, że przemoc jest niedopuszczalnym złem i że nigdy nie rozwiązuje problemów, a jedynie czyni z człowieka niewolnika.
Autorka pracuje jako psychoterapeuta w nurcie psychodynamicznym, pomagając osobom dorosłym i dzieciom w radzeniu sobie z życiem oraz w dostrzeganiu przez nich samych ukrytego w nich piękna. Żona i mama nastolatka.
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com