Certyfikat Mamy i Taty - Seria książek o Pettsonie i Findusie

Monika Chilewicz

Przygody zrzędliwego staruszka Pettsona oraz jego gadającego kota Findusa towarzyszą mi od niemal piętnastu lat i na zawsze chyba pozostaną jednym z najbardziej charakterystycznych wspomnień czasu macierzyństwa. Kiedy mały Findus się zgubił to pierwsza część serii książek szwedzkiego autora i ilustratora Svena Nordqvista. Poznajemy w niej Pettsona, który – choć ma prawie wszystko, o czym ktoś taki jak on mógłby marzyć – czuje się czasem trochę samotny. Pewnego dnia jedna z sąsiadek przynosi mu kartonowe pudełko z napisem „Findus. Zielony groszek”. Ze środka dochodzi popiskiwanie, a po otwarciu wieczka okazuje się, że siedzi tam mały kociak. Od tego momentu Pettsonowi dużo łatwiej się żyje, już nie czuje się samotny. Findus stale figluje, wszędzie go pełno, zaś staruszek ciągle do niego mówi, co okazuje się w pewnym momencie brzemienne w skutki, ponieważ kot zaczyna również mówić. Tę idyllę przerywa nagłe zaginięcie kociaka, który oczywiście ostatecznie się odnajduje, a przygoda ta dodaje mu odwagi i pewności siebie. W kolejnych książkach z serii Pettson i Findus obsadzają warzywnik, walcząc z małymi i dużymi szkodnikami, próbującymi zniweczyć ich pracę. Przygotowują naleśnikowy tort urodzinowy, co okazuje się być nie lata przedsięwzięciem, choć przeszkoda w postaci braku mąki początkowo wydaje się dość błaha. Innym razem Pettson przygarnia koguta, co trudno zaakceptować Findusowi, który uważa się za najlepszego przyjaciela kur i nie rozumie, czemu zupełnie straciły zainteresowanie nim. W innej części staruszek i kot wybierają się na biwak, a jeszcze w kolejnej Findus postanawia wyprowadzić się z domu, co ostatecznie wydaje się nie być dobrym pomysłem.

Kiedy zastanawiam się, co jest kluczem do sukcesu serii wydawanej przez Media Rodzina,  przychodzą mi do głowy trzy mocne strony tych książek. Pierwszą jest lekkość i dowcip, z jakimi opowiedziane zostały te dość abstrakcyjne historie (bo czy zna ktoś gadającego kota, który w dodatku chodzi w zielonych portkach?). Nie sposób nie śmiać się z perypetii bohaterów, z nagłych zwrotów akcji i niepozbawionych trafności spostrzeżeń gadającego kota. Druga mocna strona to ilustracje autorstwa samego Nordqvista. Jest na nich tyle szczegółów, dzieje się tyle rzeczy, że dzieci uwielbiają przerywać czytanie i śledzić to, co pojawia się na obrazkach. Wszędobylskość kota oddana jest na ilustracjach za pomocą wielokrotnego pojawiania się Findusa w kilku miejscach jednocześnie. Znam mnóstwo dzieci, które z kolei są miłośnikami mukli, małych stworków mieszkających pod podłogą domu Pettsona. Ich równoległy świat jest dla niektórych czytelników równie ciekawy co przygody staruszka i kota. Trzeci powód, dla którego seria jest tak udana, to znakomity przekład Barbary Hołdernej. Poziom literacki tego tłumaczenia jest imponujący, zaryzykuję stwierdzenie, że o niebo lepszy niż w niejednej książce dziecięcej napisanej przez polskiego autora. Tłumaczka nie unika zdań wielokrotnie złożonych, dba o różnorodne słownictwo, nie ucieka nawet przed archaizmami typu „dalibóg”. Słówko pojawia się wielokrotnie w „Torcie urodzinowym”, gdy Findus chce podkreślić swoją niewinność w obliczu oskarżeń o zawieruszenie pewnych ważnych przedmiotów. Ponieważ przez długi czas była to ulubiona część serii mojego młodszego syna, zapadła mi głęboko w pamięć i ilekroć zdarza mi się szukać kluczy, zawsze w uszach dźwięczy mi Findusowe „Dalibóg, nigdy nie jestem niedbały, jeżeli chodzi o klucze”.

Seria o staruszku i jego kocie przeznaczona jest zasadniczo dla czytelników w wieku przedszkolnym, a warto pamiętać, że jest to czas, gdy dzieci uwielbiają czytać tę samą książkę dziesiątki czy setki razy. Tym lepiej więc, że lektura stanowi prawdziwą przyjemność, a bogate ilustracje dają okazję do ciekawych przerywników. Dzięki temu kolejne czytanie tego samego nie jest nużące dla rodziców, a jak wiadomo, miłość do książek przekazuje się tylko wtedy, gdy czytanie wyraźnie jest czynnością miłą.

Autorka jest filologiem angielskim i księgarzem, obecnie pełni funkcję dyrektor generalnej Fundacji Mamy i Taty. Prywatnie żona i mama pięciorga dzieci.

facebook
by e-smart.pl