Certyfikat Mamy i Taty - Film Pewnego razu w Hollywood (2019)

Agnieszka Kledzik

Kto jeszcze nie obejrzał Pewnego razu w Hollywood, niech się na ten film wybierze. To był mój czwarty film Quentina Tarantino. Po Pulp Fiction była urzekająca Jackie Brown, ale Django przeraził mnie ogromem brutalności, choć i zachwycił, a po jego obejrzeniu zrozumiałam, że Leonardo DiCaprio potrafi zagrać wszystko. Jednak z powodu jatki w Django długo nie mogłam zdobyć się na obejrzenie Bękartów wojny. Dopiero po zobaczeniu Pewnego razu w Hollywood zrozumiałam, po co Tarantino serwuje widzom nader realistyczne sceny rozszarpywania żywcem przez psy oraz np. z użyciem miotaczy ognia. On się mści. A że jest artystą genialnym, mści się genialnie i kulturalnie. Starożytni nazywali to katharsis – oczyszczeniem.

Pewnego razu w Hollywood było sobie dwóch gości, z których jeden jest podupadającym aktorem, zabijaką, przystojniakiem z westernów, a drugi jego dublerem, a przy okazji kierowcą, domową złotą rączką i powiernikiem. I prawdziwym twardzielem, w przeciwieństwie do tego pierwszego. W tych rolach wystąpili Leonardo DiCaprio i Brad Pitt, którzy chyba świetnie się bawili przy tej produkcji. Nie wiem, czy to ich czy reżysera zasługa, ale wielki szacunek dla wszystkich trzech za wybuchy wesołości, które mi zaserwowali. Płakałam ze śmiechu, kiedy Leo biadał nad swoim beznadziejnym życiem nieudacznika w średnim wieku oraz kiedy Brad odgrywał starzejącego się lowelasa i krzepkiego chłopka-roztropka w jednej osobie.

W sąsiedniej posiadłości mieszka słynny reżyser Roman Polański z piękną żoną, wschodzącą gwiazdą aktorstwa, Sharon Tate. Oprócz tego po Hollywood kręci się pełno hipisów, którzy nienawidzą wojny, przemocy, zobowiązań i „tych burżuazyjnych świń”. Znasz historię Sharon Tate? Bo okazuje się, że nie jest dla wszystkich jest oczywista… Została brutalnie zamordowana, zadźgana nożem we własnym domu, wraz z dzieckiem, które od dziewięciu miesięcy nosiła w łonie.

Wracając do fabuły – nasz bohater przeżywający kryzys tożsamości, wchodzi w kooperację z Włochami, po tym jak rozkleja się na planie amerykańskiego westernu. Dla nieobeznanych z gatunkiem: spaghetti western to autentyczne zjawisko kinematografii włoskiej z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, za którego szczytowe osiągnięcie uważany jest film Sergia Leone z 1968 roku – wystąpili tam Henry Fonda, Claudia Cardinale, a o mały włos Clint Eastwood. Tytuł dzieła brzmi ni mnie ni więcej, tylko Pewnego razu na Dzikim Zachodzie.

Tymczasem dubler naszego bohatera z filmu Quentina Tarantino, Brad Pitt, trochę niechcący obija Bruce’a Lee (umarłam ze śmiechu) oraz bierze udział w scenie à la Wild West, gdzie napięcia nie budują strzelby i Indianie, ale… komuna hipisów. To w dużym skrócie. Radość oglądania tych scen niech pozostanie nieskażona moim opisem. Tarantino stworzył emocje godne nabitych koltów i dłoni gotowych do strzału w samo południe, posługując się bandą bezbronnych dziewcząt z długimi włosami. Geniusz.

À propos napięcia, które geniusz rozładowuje, zmuszając widza (od niechcenia) do ataków niepohamowanej radości, to rosło ono niepostrzeżenie do takiego stopnia, że przez chwilę myślałam o wyjściu z kina. Pomyślałam, że tego nie zniosę. Bo znałam historię Sharon. Ale Quentin mnie zaskoczył. Pomścił Sharon, tak jak pomścił czarnych niewolników w Django i Żydów w Bękartach wojny. Zmienił historię, nie zmieniając niczego. Katharsis. Uwaga, oczyszczenie emocji widza okupione jest naprawdę brutalnymi scenami – typu walenie czyjąś głową o meble przez dziesięć minut. Ja w takich chwilach zatykam uszy – po odcięciu dźwięku mój mózg już wie, że to tylko fikcja…

Ten film to western, thriller, komedia i tragedia antyczna w jednym. I mierzenie się z kryzysem wieku średniego, który właśnie przeżywam. Kim jestem, co osiągnąłem i czy przypadkiem ta mała dziewczynka obok nie jest większym twardzielem niż ja? Potem można się już tylko rozpłakać, a potem, wreszcie, roześmiać z samego siebie.

Autorka jest filologiem klasycznym, wokalistką, nauczycielką języka włoskiego oraz emisji głosu, tłumaczką i recenzentką publikującą na łamach Dziennika Teatralnego. 

facebook
by e-smart.pl